Wokalistka pragnie podobno za wszelką cenę wyrazić na swoim nowym krążku miłość i przywiązanie, jakie czuje do wyspy St. Lucia. „Nagrywa z trzema lokalnymi muzykami, którzy korzystają z tradycyjnych, karaibskich instrumentów”, zdradza informator The Sun. „Jest więc przypominające małą gitarę cuatro oraz podobne do marakasów shak-shaks. Amy jest wprost zatopiona w życiu na St.Lucia. Inspiruje ją wszystko, każdy aspekt życia, włącznie z folklorem. Planuje zapisać swój szczęśliwy, tamtejszy byt właśnie na ściekach piosenek. Jej zespół nie jest przekonany co do nowych wytycznych, ale grają według rozkazów”.