foto: Shealah Craighead / oficjalne materiały prasowe Białego Domu
Donald Trump i jego sztab nadal nie mogą zrozumieć, że do wykorzystywania dorobku artystów na wiecach wyborczych, trzeba mieć zgodę ich twórców. W tegorocznej kampanii wyborczej pisaliśmy już o „Many Men” 50 Centa, wykorzystaniu którego stanowczo sprzeciwia się producent utworu Digga. Zaledwie kilkanaście dni temu głośno było także w kwestii My Heart Will Go On” Celine Dion. Artystka i jej management stanowczo sprzeciwili się wówczas bezprawnemu odtwarzaniu piosenki na spotkaniach z wyborcami, wyśmiewając jednocześnie sztab republikanów za to, że sięgnęli po utwór z „Titanica”, którego finał jest przecież tragiczny. W sieci nie brak głosów, że użycie tej piosenki to faktycznie strzał w kolano i zamiast poprowadzić Trumpa do zwycięstwa w wyborach prezydenckich, pociągnie go nad dno.
SPRAWDŹ TAKŻE: Oasis wracają na scenę?
Teraz Trump znów podpadł muzykom. Kiedy podczas niedawnej konwencji Partii Republikańskiej na scenę wchodził Robert F. Kennedy Jr., który zagrzewał do głosowania na Trumpa, z głośników było słychać „My Hero” Foo Fighters. Grupa stanowczo dała do zrozumienia, że nie życzy sobie tego i nie dość, że zapowiedziała konsekwencje prawne, to zapowiedziała jeszcze, że pieniądze, które wyciągnie od republikanów, przekaże na kampanię ich konkurentów.
Foo Fighters nie zostali poproszeni o udzielenie pozwolenia, a nawet gdyby zostali, nie udzieliliby go. Podjęliśmy odpowiednie działania przeciwko kampanii, a wszelkie tantiemy otrzymane z tego użycia zostaną przekazane na kampanię Harris/Waza – deklaruje grupa.
Hey @foofighters, did you let Trump use „My Hero” to welcome RFK Jr. on stage pic.twitter.com/HivdG8ypxM
— Wu Tang is for the Children (@WUTangKids) August 23, 2024