fot. mat. pras.
Artyści różnie reagują na twórczość Grande. Jedni – jak Kali czy Kacper HTA – wypowiadają mu wojnę i odpowiadają na zaczepki, inni – jak Malik – twierdzą, że taki kontent jest potrzebny, bo dostarcza widzom rozrywki.
Ostatnim celem ataków autora kanału Grande Connection są reprezentanci GM2L, ze szczególnym wskazaniem Alberto i Josefa Bratana. Youtuber w kilku ostatnich materiałach skupił się na wyjaśnianiu ich, ale zdaje się, że samym raperom to nie przeszkadza. Alberto nie tylko nie kontratakuje, ale wręcz przyznaje, że dobrze się bawi, oglądając filmy, które publikuje Grande.
– Jaram się tymi odcinkami, a ten ostatni był śmieszny w ch*j. Widać, że jak on sam o tym gada, to kręci z tego bekę. Gościu zrobił sobie na tym kontent, ma jakieś zyski. Jeden zrobi coś z niczego, a drugi będzie na czyichś sukcesach sobie coś robił – mówił przy okazji sobotniej gali Fame Mateuszowi Kaniowskiemu Alberto.
Jeśli już artysta ma jakieś zastrzeżenia do twórczości Youtubera, to dotyczą one jego autorskich kawałków. Według Alberto są one najsłabszą częścią materiałów.
– Męczą tylko wstawki jego kawałków. Niby, że w pięć minut na kolanie napisał, w razie co, żeby go ludzie nie skrytykowali. Próbuje się troszkę pokazać, że też potrafi. Widać w nim jakieś niespełnione ambicje. Lepiej niż rap wychodzi mu śmianie się z innych – ocenia Alberto.