CGM

„Przez długi czas nie chciałem wchodzić w szczegóły, bo uważałem, że pewne sprawy powinny zostać między nami” – Muniek Staszczyk o rozstaniu z wieloletnimi członkami T.LOVE

Rozstania z Sidneym Polakiem i Janem Benedekiem bardzo dotknęły lidera T.Love

2025.12.27

opublikował:

„Przez długi czas nie chciałem wchodzić w szczegóły, bo uważałem, że pewne sprawy powinny zostać między nami” – Muniek Staszczyk o rozstaniu z wieloletnimi członkami T.LOVE

fot. mat. pras.

Lider zespołu T.Love po raz kolejny odniósł się do głośnych zmian personalnych w składzie grupy. W obszernym oświadczeniu Muniek Staszczyk postanowił spokojnie i bez sensacji wyjaśnić fanom kulisy rozstania z Sidneym Polakiem oraz Janem Benedekiem – muzykami, z którymi współtworzył historię zespołu przez wiele lat.

„To nie była łatwa decyzja”

Muzyk podkreśla, że odejścia wieloletnich współpracowników były dla niego trudnym i bardzo osobistym doświadczeniem.

Rozstania z Sidneym Polakiem i Janem Benedekiem – jak zaznacza – dotknęły go głęboko. To ludzie, z którymi łączyły go lata wspólnego grania, tras koncertowych i momentów, których nie da się wymazać z pamięci. Muniek wyraźnie zaznacza, że żadne decyzje personalne nie unieważniają wspólnej historii ani znaczenia muzyki, którą razem stworzyli.

Dlaczego Muniek milczał tak długo?

Przez długi czas lider T.Love unikał publicznego wchodzenia w szczegóły konfliktu.

  • Przez długi czas nie chciałem wchodzić w szczegóły, bo uważałem, że pewne sprawy powinny zostać między nami – tłumaczy.

Jak dodaje, dopiero po czasie uznał, że wobec fanów, którzy towarzyszą zespołowi od lat, jest winien szczere i otwarte wyjaśnienie.

Sprawa Sidneya Polaka: długotrwały konflikt

W przypadku Sidneya Polaka decyzja o rozstaniu nie była nagła. Muniek przyznaje, że napięcia i problemy w zespole narastały od dłuższego czasu.

Lider T.Love przez długi okres próbował łagodzić konflikty, brać odpowiedzialność na siebie i wierzył, że wspólne granie jest ważniejsze niż narastające nieporozumienia. Na dwa tygodnie przed zakończeniem współpracy wysłał do Sidneya wiadomość, w której jasno zaznaczył, że brak rozwiązania poważnego konfliktu może zagrozić jego dalszej obecności w zespole.

Była to – jak podkreśla Muniek – ostatnia próba ratowania sytuacji.

Niestety, nie przyniosła ona efektu. W pewnym momencie stało się jasne, że dalsza współpraca nie jest możliwa – nie tylko z perspektywy lidera, ale także pozostałych członków zespołu oraz wieloletniego menedżera. Jako lider Muniek musiał wziąć odpowiedzialność za przyszłość T.Love.

Forma rozstania i przeprosiny

Staszczyk odniósł się również do sposobu przekazania decyzji, który – jak sam przyznaje – mógł zranić.

  • Zadziałałem schematycznie. Po prostu w taki sposób najczęściej komunikuję się z zespołem, znajomymi i przyjaciółmi. Po ludzku mogłem to zrobić lepiej – przyznał, przepraszając za formę.

Jednocześnie podkreślił, że decyzja nie była impulsywna ani podyktowana brakiem szacunku, lecz wynikiem długiego procesu i poczucia odpowiedzialności za zespół.

Rozstanie z Janem Benedekiem: inna historia

W przypadku Jana Benedeka sytuacja miała nieco inny charakter. Początkowo współpraca układała się bardzo dobrze – wspólnie powstał album „Hau! Hau!”, a koncerty dawały zespołowi dużo radości.

Z czasem jednak zaczęły pojawiać się nieporozumienia, szczególnie podczas pracy nad nową muzyką na album „OrajT!”. Coraz częściej zamiast twórczej energii pojawiały się napięcia i trudności komunikacyjne, które przypominały konflikty sprzed lat.

Wątek umów i „cywilizowane zasady”

Muniek odniósł się również do pojawiających się w mediach spekulacji dotyczących umów.

Podkreślił, że umowy były proponowane i podpisywane, a w pewnym momencie zaproponował całemu zespołowi profesjonalną umowę przygotowaną przez kancelarię prawną. Zakładała ona sześciomiesięczny okres wypowiedzenia oraz gwarancję wynagrodzenia.

Jan Benedek nie zdecydował się jej podpisać, jednak – jak zaznacza Staszczyk – sama propozycja świadczy o chęci uporządkowania spraw w jasny i uczciwy sposób. Problemem nie był więc brak formalnych rozwiązań, lecz narastające trudności we współpracy i zaufaniu, których nie da się zastąpić żadną umową.

„Chcę zespołu opartego na szacunku i spokoju”

Po latach grania Muniek podkreśla, że chce, aby T.Love było zespołem, w którym jest miejsce na twórczą synergię, wzajemny szacunek i spokój – zarówno na scenie, jak i poza nią.

Decyzje personalne nie przekreślają wspólnych lat, muzyki ani wspomnień fanów. Jak podkreśla lider T.Love, choć dziś nie pracują razem, jego uczucia wobec Sidneya i Jana pozostają braterskie.

Na koniec zwrócił się bezpośrednio do fanów:

  • Dziękuję Wam za obecność, wsparcie i cierpliwość. I za to, że dajecie nam prawo być po prostu ludźmi.