Inspiracją do powstania tego artykułu był tekst, na jaki trafiłem niedawno na stronach amerykańskiego magazynu „Complex”. Tam, obok klasycznych linijek z lat 80., znalazły się też wersy młodszych raperów, m.in. ASAP Rocky’ego i Gucci Mane’a. Postanowiłem przygotować podobne zestawienie w oparciu o polskie podwórko. Chciałem oddać sprawiedliwość zarówno legendom, jak i przypomnieć kilka – moim zdaniem wspaniałych – wersów, które w innych tego typu zestawieniach pewnie by się nie pojawiły.
Pora na najlepszą dziesiątkę:
10. Fokus: Nie ufam nikomu, kocham tylko tych, co na to zasłużyli / Jeszcze nie szeleszczę kasą tak, jak klasą z winyli
Paktofonika – „Chwile ulotne” („Kinematografia”, 2000)
„Chwile ulotne” na zawsze splotły się ze śmiercią Magika i to właśnie zwrotka katowickiego rapera stanowi najbardziej poruszający, kulminacyjny punkt tego wybitnego utworu. Jednak mocna deklaracja Fokusa w pierwszych wersach też robi wrażenie. Aż przykro myśleć, jak swój talent (bo nie o głos tu tylko chodziło) ten MC rozmienił na drobne w następnych latach. W 2000 jednak rządził. Zachwycał się życiem i jadł je jak Milkę, za chwilę zjadał Pezeta w „Zimnej fuzji”, a my mogliśmy myśleć, że oto stoi przed nami jeden z lepszych raperów w Polsce. Mogliśmy.
9. Eldo: Kasa, kasa, wielu się wyprze / W manii undergroundu porówna tych, co mają ją, do boysbandu
Grammatik – „Friko” („Światła miasta”, 2000)
Wers Eldoki powraca co jakiś czas przy różnego rodzaju okazjach, ale wydaje się, że dziś branża nie odcina się już tak radykalnie od zarobków. Mało kto porówna też pewnie bogacących się MCs do boysbandu. Mimo to w 2000 roku, gdy ukazywało się „Friko”, te dwie linijki brzmiały więcej niż odważnie. Co więcej, trzeba pamiętać, że nie mieliśmy przecież do czynienia z palącym hajs baunsiarzem, ale przedwcześnie zezgredziałym Leszkiem, który lada chwila za swoje przywiązanie do trueschoolowej
tradycji zapłaci wykluczeniem z hiphopowego bractwa.
8. Joka: Dwudziesta trzecia, dzień jak Kukuczka zleciał / Cały czas leżałem, to teraz bym posiedział
IGS feat. Kaliber 44 – „Szał baj najt” („Ekspedycje”, 2001)
Wzorując się na słynnej książce „Ego Trip”, robiliśmy swojego czasu ranking wersów, które bolą. Wers Joki o Jerzym Kukuczce był jednym z pierwszych, które mi wówczas przyszły do głowy. W tym rzuconym od niechcenia, chamskim porównaniu (lata później jego autorami mogliby być chłopaki z Afrontu) katowicki MC bierze na warsztat bardzo bolesny temat i używa go do opisania nudnego, leniwego dnia. Genialne w swojej bezczelności.
7. Pezet: Czysta wódka, cały stół w ogórkach / Browar i gorzka żołądkowa – ja zostaję tu do jutra
Pezet/Noon – „Szósty zmysł” („Muzyka poważna”, 2004)
Jak niewiele trzeba, by opisać polską przypadłość – tytułowy „szósty zmysł”. Wystarczy wyliczyć kilka napojów, które rozlewają się po polskich stołach – i voila! Wszyscy natychmiast wiemy, o co chodzi. Najbardziej polski numer Pezeta z najbardziej jego przygnębiającej płyty – w sumie wychodzi na jedno. W 2004 roku, gdy hip-hop rozprawiał się ze swoimi disco-polowymi demonami, warszawski raper nagrał jeden z największych klasyków. Wtedy chciałoby się go widzieć na ścieżce dźwiękowej Smarzowskiego lub gościnnie u Kazika. Ostatecznie spotkał Sidneya Polaka.
6. Ten Typ Mes: To wszystko było jak sen, czytałem o tym w “Klan” magazynie / Moro ciuchy, Ceubina na limuzynie
Fabuła feat. Miodu, Pih, Ero, Ten Typ Mes – „Życzenie śmierci” („Dzieło sztuki”, 2009)
Mes nie miał łatwego zadania, a jednak udało mu się – wystąpić u boku Fabuły, Piha i Ero, po czym zjeść ich wszystkich, to w końcu nie lada sztuka. Swoje stylowe bragga warszawiak rozpoczyna od fantastycznego sparafrazowania początku „Juicy” Notoriousa B.I.G. Zamiast magazynu „Word Up” mamy „Klan”, zamiast Salt N’ Pepy i Heavy’ego D na limuzynie – Ceubinę na, jak wynika z kolejnego wersu, fiacie. I wreszcie nikt tu nie wiesza plakatów na ścianie i nie patrzy się w swoich bożków, tylko chwyta mikrofon, by samemu zdobyć świat.
5. Pezet: Ej, wiesz, że widzę w tobie odbiorcę / Powiem ci, co było, kiedy nie chodziło o forsę jeszcze
Vienio, Foster, Pele, Pezet, Ero, O.S.T.R, Lil Dap – „U ciebie w mieście 2”
Podobnie jak Mes z „Życzenia śmierci”, tak i Pezet z „U ciebie w mieście 2” trafił do opublikowanego jakiś czas temu na CGM.pl rankingu o raperach, którzy ukradli numery swoim kolegom. Podobna sytuacja: znów trzeba było się zmierzyć z zacnym gronem współpracowników. Pezetowi bardzo pomogło w tym efektownie zarapowane, dynamiczne wejście i chwytliwa gra słów: „dupy robią z dupy talizmany na szczęście”.
4. Włodi: Siedzę w domu, przesłuchałem wszystkie płyty / Spaliłem blanta, myślę: Włodi, co ty
Molesta – „Osiedlowe akcje” („Skandal”, 1998)
Włodi rozpoczął swoją zwrotkę tak, że po czasie okazało się, że inni raperzy też lubią siedzieć w domu, słuchać wszystkich swoich płyt (lub tylko w tym tygodniu nabytych) i robić przy tym różne inne rzeczy. Wejście jak zresztą cały album – równie pamiętne i klasyczne. W Stanach prasują bluzy (Snoop Dogg) albo jedzą śniadanie bez mięsa (Ice Cube), a u nas słuchają muzyki i jarają sprzęt – i tu, i tu dzień kończy się jednak na osiedlowych akcjach.
3. Tede: Dobra, nie ma bum, bęc, trata tata / Tylko… tak płonie fata
Molesta feat. Warszafski Deszcz – „Wolę się nastukać” („Skandal”, 1998)
Że niby bezsensowny wers? A jednak, przekaz wbrew pozorom jest całkiem jasny: zamiast wyciągać spluwy i gloryfikować przemoc, lepiej jest zapalić trawę. W 1998 roku TDF’owi wystarczała jeszcze fata, ale już rok później w „Świat zwariował w 23 lata”, gdy parafrazował powyższą linijkę, zamiast lontu słyszeliśmy kolumbijski katar, niebezpieczny „jak trzecia szyna w metrze”.
2. Peja: Częsty brak reakcji doprowadza do frustracji / Piętno biurokracji doprowadza do wariacji
Slums Attack – „Mój rap, moja rzeczywistość” („Na legalu?”, 2001)
„Mój rap, moja rzeczywistość” to polski odpowiednik „Shook Ones pt. 2” Mobb Deep. I to z kilku powodów. Po pierwsze, bit – powoli sunący, zimny, beznamiętny, jak dzwon, który komuś bije. Po drugie, tekst. Co prawda Peja nie ma tu dziewiętnastu lat, a dwadzieścia pięć, ale podobnie jak Prodigy mógłby zarapować, że jego umysł jest w gruncie rzeczy dużo starszy. Te obserwacje – bardzo plastyczne, zanurzone w konkrecie – mimo upływu lat się nie starzeją. Otwierające całość wersy – ze znamiennym nagromadzeniem głosek „r” – dobrze wprowadzają w klimat utworu, gdzie monotematyczność wersów tłumaczy się szarym życiem.
1. Włodi: Tak będzie, wiedziałem / Gdy pierwszy raz hip-hop usłyszałem, być MC – tego chciałem
Molesta – „Wiedziałem, że tak będzie” („Skandal”, 1998)
Tak, tak, wiem, że ta zwrotka nie jest pierwszą zwrotką w oryginalnej wersji „Wiedziałem, że tak będzie”. Tyle że to ona, za sprawą wersji teledyskowej, przeszła do historii jako najważniejsza. W przeciwieństwie do opowieści o zatrzymaniu przez policję Włodi nie rzuca nas tu w sam środek wydarzeń, ale tworzy konsekwentną, linearną narrację o swoim powołaniu do bycia MC i kolejnych stopniach „kariery”. Pisanie, słuchanie i nienaśladowanie opłaciło się – dziś, po latach, Włodi jest jednym z tych weteranów, na których wersy czekamy najbardziej, czy to w wersji solowej, czy kolektywnej.