Polski punk rock doczekał się już kilku dobrych opracowań historycznych i dokumentów. W 2010 roku wydawało się, że po „Beats of Freedom – Zew wolności”, filmie w reżyserii Leszka Gnoińskiego i Wojciecha Słoty temat został wyczerpany i zamknięty. Nic podobnego. Przedwczoraj byłem na „Wałęsie” Wajdy. Nie dowiedziałem się z niego niczego, czego bym nie wiedział. W niektórych aspektach film mnie rozczarował, ale jeśli chodzi o ilustrującą go muzykę… a konkretnie o jej dobór, to jestem pod gigantycznym wrażeniem. I to mimo tego, że i tu nic nowego… Mimo tego, że sugestywną „Centralą” Brygady Kryzys ilustrowane są obrazki kolejek i pustych półek, to i tak za Patrycją Bukowską, która odpowiadała za opracowanie muzyczne filmu, mógłbym nawet nosić torebkę po centrum handlowym 🙂
Kiedy pierwszy raz usłyszałem, że Wajda bierze się na poważnie za „Wałęsę”, pierwsza myśl jaka mi przeszła przez głowę, to Kaczmarski, Gintrowski, „Mury” i inne takie. Oczywista oczywistość. I więcej się już nie zastanawiałem, bo i po co? Ale zanim film wszedł na ekrany wszyscy poznaliśmy „tracklistę” i tu trochę się zdziwiłem. Pewnie nie ja jeden. Przecież większość z tych numerów to nie są ewidentnie antykomunistyczne protestsongi. Wiele z nich dotykało tematu polityki, jednak na poziomie wyższym, bardziej uniwersalnym, antysystemowym. Raczej skupiały się na jednostce i jej buncie w ogóle wobec ponurej rzeczywistości niż walce z komuną. Przecież część z numerów użytych w „Wałęsie” powstała już po upadku komuny. Taka propozycja „ścieżki dźwiękowej” przyznam, zaintrygowała mnie na maksa.
Zanim wybrałem się wreszcie do kina to przeczytałem jeszcze wywiad ze wspomnianą wcześniej Patrycją, tą od oprawy muzycznej. W Gazecie Wyborczej opowiadała tak: „Podłożyłam pod otrzymane fragmenty piosenki, które wydały mi się najmocniejsze tekstowo, które mi się podobały i moim zdaniem „niosły” muzycznie film. Były tam m.in. kawałki Kultu, Tiltu, Aya RL, Siekiery, Chłopców z Placu Broni, Brygady Kryzys czy Dezertera„. Kultu i Siekiery nie usłyszymy w tym filmie. Nie wiem dlaczego. Czy Wajda się nie zgodził, czy właściciele praw odmówili. Założę się, że brane pod uwagę były kawałki „Arahia”, „Ludzie Wschodu” czy „Idzie wojna”. W sumie nie ma bardziej sugestywnego sposobu na opowiadanie naszej krwawej historii niż trzy akordy i darcie mordy. Dowodem choćby „Powstanie Warszawskie” Lao Che.
W tym samym wywiadzie dla Wyborczej Patrycja opowiada: „Przesłuchałam mnóstwo piosenek, przeanalizowałam wiele tekstów. Wybrałam takie, które mi osobiście się podobają i moim zdaniem współgrają z filmem. Oczywiście miewałam czasem wątpliwości – np. co do intencji poszczególnych autorów, jakichś ewentualnych nieznanych mi kontekstów powstawania czy wykonywania tych utworów. Wtedy zwracałam się o pomoc do przyjaciół, takich moich „prywatnych konsultantów” – Waltera Chełstowskiego i Tomka Dąbrowskiego. Kilka unikatowych płyt pożyczył mi też Kuba Wojewódzki.” W tej wypowiedzi pada słowo klucz – „wątpliwości”. Najmocniej chyba widoczne (słyszalne?) przy „Centrali” Brygady Kryzysy i kontekstu w jakim ten numer znalazł się w filmie. O czymkolwiek ten numer by nie był, to na bank nie jest o staniu w kolejkach. Tu zabolały mnie zęby. Sorry. Ale i tak rozumiem i wybaczam 😉
Największe zaś ciary po plecach odstałem w chwili, kiedy w kinie usłyszałem legendarne „Ulice miasta” Aya RL. Jeśli choć troszkę interesujecie się muzyką i ciekawi was temat „Wałęsy”, to jest to jeden z powodów, dla którego warto zobaczyć ten film (powodów jest oczywiście więcej). Cieszę się, że akurat taka, a nie inna muzyka została zaprzęgnięta w ilustrację tego filmu. Zadaję sobie sprawę, że kilku momentach twórcy obrazu mocno naciągnęli treść utworów i konteksty muzyczne, ale… ale dzięki temu zyskał film, a nasze punkrockowe klasyki zyskały nowy wymiar. Potrafię sobie wyobrazić kolejno takie lekcje muzyki i historii: najpierw „Beats Of Freedom” a potem „Wałęsa”. Polecam.
Fajnie by było, jakby kostucha nie zabrała mnie za szybko i pozwoliła zobaczyć za 20 lat jakiś polski film traktujący o ważnym temacie zilustrowany współczesną nam muzyką. Polską muzyką. Ciekawe co i dlaczego wybrałby przyszły konsultant muzyczny, który dziś biega do podstawówki ze słuchawkami na uszach.
Film „Wałęsa” kończy się pamiętnym „My Naród” w Kongresie Stanów Zjednoczonych a zaczyna na Wybrzeżu w roku 1970. Utwory użyte w obrazie Wajdy powstały w latach 1982 – 1992. By nie zdradzać za wielu szczegółów tym, co na filmie nie byli jeszcze (i trochę dla zabawy) poniżej trakcklista w ujęciu chronologicznym. Pod jednym z tych kawałków znalazłem znamienny komentarz: „Ludziom żyjącym w PRLu zazdroszczę tylko jednego – muzyki”.
Brygada Kryzys – „Centrala” z płyty „Brygada Kryzys” 1982
Aya RL – „Ulice Miasta” z płyty „Aya RL” 1985
Daab – „Fala Ludzkich Serc” z płyty „Daab” 1986
Dezerter – „Tchórze” z płyty „Kolaboracja / Dezeret” 1987 (cenzura nie puściła pierwotnie tytułu „Kolaboracja”, więc pierwsze wydanie debiutu Dezertera wyszło pod tytułem… „Dezerter”. Kolejne, po upadku komuny wychodziły już pod właściwym tytułem.
KSU – „Pod Prąd” z płyty „Pod prąd” 1988
KSU – „Martwy Rok” – „Pod prąd” 1988
Róże Europy – „Mamy Dla Was Kamienie” z płyty „Stańcie przed lustrami” 1988
Daab – „Nie Wolno Nie Ufać” z płyty „Daab III” 1989
Tilt – „Jeszcze Będzie Przepięknie” z płyty „Czad Kommando Tilt” 1990
Bogdan Łyszkiewicz / Chłopcy Z Placu Broni – „Kocham Wolność” z płyty „O! Ela” 1990
Proletaryat – „Hej Naprzód Marsz” z płyty „Proletariat” 1990
Brygada Kryzys – „Wojna” z płyty „Cosmopolis” 1992
PS: Jest jeszcze klip kuriozum. To obrazek do „Dni, których jeszcze nie znamy” w wykonaniu Kamila Bednarka. Klip, który oficjalne promował film Wajdy, ale w kinie go nie usłyszymy. Może dlatego, że raz – utwór ni jak nie pasuje do treści, dwa – klip ni jak ma się do treści piosenki, a trzy – aranżacja powstała na zupełnie inną okazję…