„Tede nie czytał. Ja słuchałem.”

Recenzent odnosi się do krytycznych słów rapera.

2013.04.15

opublikował:


„Tede nie czytał. Ja słuchałem.”

Taka sytuacja zdarza się bardzo często. Bardzo często iskrzy między recenzentem a recenzowanym. Niedawno temat recenzji poruszał też Artur Rawicz w jednym ze swoich felietonów. Tym razem recenzent – Norbert Oruba zareagował pisemnie na słowa zrecenzowanego artysty – Tedego.

Tede w popularnym cgm`owym cyklu 1 NA 1 powiedział: „Tak jak u was na stronie jakiś cymbał pisał recenzję. Nie czytałem, bo jak się dowiedziałem, że kawałek „BMW Radio”, to jest wychwalanie BMW, to uznałem, że nie będę tego kurwa czytał, bo sorry nie będę obcował z idiotami.” Poniżej odpowiedź Norberta Oruby – autora recenzji zamieszczonej w CGM.pl.

Redakcja

 

 

{reklama-hh}

 

***

Nie jestem w stanie policzyć, ile w życiu zrecenzowałem płyt. Gdyby zliczyć wszystkie recenzje jakie napisałem od początku 2013 roku do chwili obecnej, to ich liczba kształtowałaby się w przedziale 35 – 40. Recenzowanie albumów traktuję jako hobby. Nie biorę za to ani grosza. Natomiast jest mi cholernie miło, gdy moje słowa tyczące się danego albumu spotykają się z aprobatą czytelników, którzy wysoko oceniają tekst. Jest mi miło widząc, że artysta jednocześnie będący autorem albumu zamieścił ten tekst na tablicy swojego facebook’a. Zdarza się to bardzo często. Traktuję to jako znak, że piszę w miarę dobrze.

Do każdego albumu staram się podejść obiektywnie, ale podobno obiektywizm nie istnieje. Bardzo rzadko, ale jednak czasem zdarzy się, że napiszę nietrafioną recenzję. Wtedy z takiej recenzji staram się wyciągnąć wnioski na przyszłość, żeby recenzując kolejne płyty nie popełniać błędów. Mam świadomość jak łatwo jest jedną stroną tekstu obrzucić gnojem owoc ciężkiej kilkumiesięcznej, a często kilkuletniej pracy artystów. Dlatego pisząc recenzje jakiejkolwiek płyty podchodzę do niej z należytym szacunkiem.

Od zawsze byłem wielkim fanem twórczości Tedego. Podziwiałem go jako artystę i jako człowieka. Niestety, teraz podziwiam go już tylko jako artystę. Bardzo się cieszyłem, że moja recenzja albumu „Elliminati” zostanie opublikowana na jednym z największych i najbardziej poczytnych portali muzycznych w kraju. Niespełna trzy tygodnie po ukazaniu się recenzji Tede udzielając wywiadu dla tego portalu odniósł się do niej słowami: „Tak jak u was na stronie jakiś cymbał pisał recenzję. Nie czytałem, bo jak się dowiedziałem, że kawałek „BMW Radio”, to jest wychwalanie BMW, to uznałem, że nie będę tego kurwa czytał, bo sorry nie będę obcował z idiotami.”

Każdy ma prawo do wyrażenia swojego poglądu, a tym bardziej Tede, który jest autorem zrecenzowanego przeze mnie albumu. Gdybym się oburzył byłbym próżny. Jednak jest mi przykro, bo ja zanim odważyłem się napisać recenzję, to kilkukrotnie przesłuchałem „Elliminati”. Tede otwarcie przyznaje, że mojego artykułu nie czytał. Natomiast mocno skrytykował moją pracę przy tym nazywając mnie cymbałem i idiotą. Gdyby przeczytał tą recenzję, to wiedziałby, że nie ma w niej ani jednego odniesienia do utworu „BMW Radio”. Wiedziałby, że w akapicie, w którym rzekomo piszę, że „BMW Radio” jest o wychwalaniu BMW padają też słowa „Jednak należy zaznaczyć, że Tede do tych kawałków podszedł w inny sposób…”

Czy fan recenzujący płytę jednego z ulubionych artystów jest gorszy od fana, który tylko tej płyty słucha? Czy taki fan zasługuje na to, żeby artysta mu naubliżał? Czy raper otwarcie mówiący, że z wykształcenia jest dziennikarzem powinien wybierać sobie dziennikarzy, których szanuje, czy szanować wszystkich? Czy tylko niektórzy dziennikarze są ludźmi, czy wszyscy dziennikarze są ludźmi? I najważniejsze ja czy Tede, kto z nas dwóch obcuje z idiotami?

Norbert Oruba

 

 

 

Polecane