IslBG
Kalifornijska Coachella ma piękną historię koncertów-powrotów. W 2014 r. to właśnie za sprawą tej imprezy po dziesięcioletniej przerwie na scenie ponownie zameldował się duet OutKast. Dwa lata później występami w Indio Guns N’Roses formalnie ponownie witali w składzie Slasha i Duffa McKagana („formalnie”, bowiem w rzeczywistości grupa zagrała kilka dni wcześniej koncert-niespodziankę w Los Angeles). W ubiegłym roku na Coachelli można było obejrzeć pierwszy od dawna koncert No Doubt.
Sistars na Męskim Graniu
W Polsce także odnotowaliśmy kilka wartych odnotowania festiwalowych powrotów. W 2019 r. na Open’erze po długiej przerwie pojawili się Cool Kids Of Death, w 2021 w Jarocinie wystąpił nieobecny przez kilka lat Hey. Teraz dowiedzieliśmy się, że na tegorocznym Męskim Graniu (trasa w pełni zasługuje na to, by nazywa ją objazdowym festiwalem) na scenie ponownie pojawi się Sistars. Zespół wystąpi w trzech miastach – Wrocławiu, Krakowie i Warszawie.
– Gdy dostaliśmy propozycję, uznaliśmy, że jesteśmy gotowi, by zagrać piosenki sprzed lat z nową, współczesną energią. Mamy nadzieję, że będą to piękne i pełne wzruszeń wieczory, potrójny prezent dla wszystkich, którzy nadal słuchają naszych płyt – komentuje na fanpage’u grupa, podkreślając, że to jedyne koncerty w tym roku. Paulina Przybysz dodaje na swoim profilu, że być może także „jedyne w tym stuleciu”, zastrzegając jednak, że „who knows”.
Pierwsze koncerty od 14 lat
Zespół już na starcie ucina ewentualne spekulacje, podkreślając, że to jedynie pojedyncze koncerty, że nie możemy liczyć na trwały powrót. Ten miał się wydarzyć raz i nie doszedł do skutku. W 2011 r. Sistars zagrali na Orange Warsaw Festivalu i na Open’erze.
– W odpowiedzi na zaproszenie Orange Warsaw Festival oraz stacji TVN, poprzez szacunek do siebie, wspólnej drogi muzycznej, swoich fanów, Sistars połączy siły raz jeszcze podczas niezwykłego, jubileuszowego koncertu z okazji dziesięciolecia powstania zespołu. Złożymy tym samym hołd muzyce, która nie powinna milczeć, a ma „po prostu brzmieć” – zastrzegali artyści przed występem w Warszawie. Z czasem okazało się jednak, że – jak mówił w 2012 r. przed naszą kamerą Bartek Królik – „jest na tyle fajnie, że może warto wejść do studyjka”.
W rozmowie z Arturem Rawiczem Bartek mówił o „pertraktacjach”, które miały przynieść odpowiedzi na pytania o to, czy powrót ma szansę się udać, czy artyści są w stanie nadal pracować razem. Niestety, dziś wiemy już, że się nie dało.
– Życia nasze i chłopaków (Bartka Królika i Marka Piotrowskiego – przyp. red.) i ich podejście do wielu spraw bardzo się poróżniły. Nie potrafimy ze sobą pracować. Na fali zajawki powrotu zrobiliśmy w super atmosferze kilka piosenek, które będzie można kupić na EP-ce, ale tak samo jak dynamicznie i z zajawką połączyliśmy się, tak samo dynamicznie się rozstaliśmy – mówiła w 2013 r. w wywiadzie dla JazzSoul.pl Natalia Przybysz. Koniec końców nie doczekaliśmy się nawet EP-ki, o której wspomina Natalia, ukazał się jedynie singiel „Ziemia”.
Objawienie na polskiej scenie
Burzliwa kariera Sistars jest dowodem na to, jak biznesowa część sceny muzycznej potrafi zniszczyć kreatywność i pogrzebać nawet najlepsze pomysły. Ale może po kolei. Kiedy na początku XXI w. Sistars pojawiło się na scenie, było prawdziwym objawieniem. Wydany we wrześniu 2003 r. w barwach Wielkiego Joł album „Siła sióstr” przyniósł niecodzienną wówczas na polskiej scenie mieszankę hip-hopu, soulu i R&B. Zespół zyskał ogromną popularność dzięki przebojom takim jak „Synu”, „Spadaj” czy „Nie ty, nie my”. Ich oryginalne brzmienie oraz wysoki poziom muzyczny wyróżniały ich na tle innych polskich wykonawców. Krążek debiutował na szczycie Olisu, przyniósł grupie Fryderyka.
W czerwcu 2004 r. dostaliśmy napędzaną sukcesami „Sutry” i „Freedom” EP-kę, a we wrześniu kolejnego roku drugi – jak się później okazało ostatni – pełnoprawny album grupy. „A.E.I.O.U.” przykuwało uwagę już od wejścia Natalii w otwierającym krążek utworze tytułowym i nie puszczało do samego końca. „Na dwa”, „My Music”, „Listen To Your Heart” czy „Inspirations” – każdy z tych utworów był hitem. „A.E.I.O.U.” dostało od nas w recenzji maksymalną notę i trzeba zaznaczyć, że nie byliśmy w tej opinii odosobnieni. „To z pewnością najlepsza płyta R&B polskiego wykonawcy, jaka ukazała się dotychczas na rodzimym rynku” – chwaliła w napisanej dla Onetu recenzji Aneta Ostaszewska. Po 20 latach album – zarówno pod względem jakości piosenek, jak i brzmienia – nadal robi ogromne wrażenie.
Szalone tempo i wypalenie
Niestety, intensywna promocja doprowadziła do wypalenia i zawieszenia działalności. Kiedy w 2007 r. ukazywało się „The Best of Sistars”, grupa dawno była już w zawieszeniu. – Niektórzy myśleli, że Sistars się rozpadło przez skłócone siostry. To oczywiście brednia. Było raczej tak, że ja i Paulina byłyśmy w stanie skrajnego wyczerpania pracą Sistars. Nasz ówczesny manager nie oszczędzał nas, graliśmy wszędzie dzień po dniu. Teraz gdy wchodzę do hotelu w jakimś małym mieście to wiem, że już tu byłam ale wszystko się zlało w jedną całość. To był totalny amok. Chciałyśmy odpocząć – przyznała we wspomnianym już wywiadzie dla JazzSoul.pl Natalia. Siostry zarządziły wówczas półroczną przerwę, ale okazało się, że ciężko po niej wrócić.
Co po Sistars?
Dobrą stroną rozpadu Sistars na pewno jest to, że muzycy zajęli się swoimi projektami. Niestety, choć artystycznie bywało – i nadal bywa – bardzo dobrze, żaden z nich nie odniósł sukcesu porównywalnego z Sistars.
Najbliżej – choć nie od razu – była Natalia. W latach 2008-2010 jako Natu wydała udane krążki „Maupka Comes Home” i „Gram duszy”. Później – jako Natalia Natu Przybysz – nagrała płytę z coverami Janis Joplin. „Kozmic Blues” promował fantastyczny autorski singiel „Niebieski”, będący zapowiedzią przełomu w karierze Natalii, który dokonał się za sprawą albumu „Prąd”. W 2016 r. ukazał się jeszcze magiczny album projektu, który artystka tworzyła wspólnie z Raphaelem Rogińskim. Eksperymentalny blues spod znaku Shy Albatross był tak inny od wszystkiego, co Natalia nagrała w życiu, że warto sięgnąć po ten album choćby po to, by przekonać się, jak szerokie horyzonty mają siostry Przybysz. Swoją drogą fakt, iż tak niszowe wydawnictwo mogło ukazać się nakładem Warnera, dobrze świadczy o polskim majorsie.
Paulina także nie próżnowała i nie próżnuje do dziś. Ona również kombinowała z ksywką – albumy „Soulahili” i „Renesoul” nagrała pod pseudonimem Pinnawela, później stanęła na czele zespołu Rita Pax, który mimo znakomitego repertuaru nie odniósł sukcesu. Być może problemem było to, że wokalistka postawiła na niezależność, powołując do życia własny label Penguin Records, z którym nie miała siły przebicia. Z czasem wokalistka porzuciła Pinnawelę, na rzecz Pauliny Przybysz. Pod własnym nazwiskiem nagrała m.in. płyty „Chodź tu” i „Odwilż”, których poziom artystyczny jest znacznie wyższy niż wyniki sprzedaży. Artystka ma na koncie także album „Kwiateczki” z Kubą Więckiem, wydany przez Warner w ramach prestiżowej serii Polish Jazz.
Bartek Królik i Marek Piotrowski do dziś chętnie działają razem. Po rozpadzie Sistars założyli Łąki Łan, który zdecydowanie miał swoje pięć minut. W 2015 r. jako Spoken Love wydali w barwach Warnera album, który – podobnie jak płyty Pauliny – także zasługiwał na znacznie więcej, niż realnie dostał. Solowe krążki Bartka – „Pan od muzyki” z 2020 r. i o trzy lata młodszy „14” również doskonale się bronią i trochę żal, że przeszły bez większego echa.
Osobnym rozdziałem współpracy Bartka i Marka jest Plan B – duet producencki odpowiedzialny m.in. za „Modern Rocking”, „Forever Child” i „Pink Punk” Agnieszki Chylińskiej czy za „Sexi Flexi” Natalii Kukulskiej.
Siostry Przybysz nadal od czasu do czasu nagrywają lub koncertują razem. W poprzedniej dekadzie założyły Archeo, ale nie dowiozły płyty tego projektu. Szkoda, bo to mieliśmy okazję usłyszeć – choćby „She” czy „Strzał z Body” z albumu „Experience” projektu Night Marks – robiło duże wrażenie.
Paulina i Natalia nadal od czasu do czasu nagrywają razem. W ubiegłym roku przerobiły „Stan pogody” Anny Jurksztowicz na potrzeby animowanego „Smoka Diplodoka”, wcześniej nagrały „Burning Down The House” Talking Heads. W 2018 r. zagrały wspólną trasę Przybysz | Przybysz.
W 2018 r. zapytane przez Konrada Wojciechowskiego z „Gazety Wyborczej” o szanse na reaktywację Sistars Paulina i Natalia powiedziały kategoryczne nie.
– Była próba reaktywacji, ale się nie udała. Z drugiej strony, jak miało się udać? To jak zadzwonić do byłej dziewczyny z pytaniem, czy nasz zakończony związek ma jeszcze sens. A kiedy się spotykamy, to już wiemy, że jednak nie ma. Jeśli chodzi o wznowienie działalności przez Sistars, mamy przynajmniej czyste sumienie, ponieważ próbowałyśmy – komentowała wówczas Natalia. Jeśli chodzi o nową muzykę, podejrzewamy, że faktycznie się nie uda. Ale jeśli macie możliwość ponownie zobaczyć Sistars na scenie, nie zastanawiajcie się, bo kolejnej okazji może już nie być.
Sistars na przestrzeni lat na naszych zdjęciach (Foto: @piotr_tarasewicz)