Rapwatch #7 (3.03 – 9.03)

Przegląd wyrazistych publikacji rapowych.

2014.03.12

opublikował:


Rapwatch #7 (3.03 – 9.03)

„Rzesze młodych jedyną wiedzę o świecie czerpią z tekstów raperów. A ci od kilku lat skręcają w prawo: w kierunku Polski narodowej, wrogiej gejom i imigrantom”, „Jeśli typowy fan hip-hopu wychowuje się na biednym szarym blokowisku, powinien chyba rosnąć na naturalnego wyborcę lewicy. Gardłować za zasiłkami, wspierać związki zawodowe…”, „Jeśli w tekstach pojawia się aborcja i zdrowa rodzina, to młode dziewczyny też powinny zabierać głos na ten temat.”, „Zaraz po lewactwie głównym wrogiem narodowokatolickiego rapu jest leming”, „Młodzi artyści kojarzą mi się raczej z przedmałżeńskim seksem i używkami” – wszystkie te wypowiedzi padły w publikacji  „Gazety Wyborczej”. Choć jest to rozmowa z „badaczem kultury hip-hopowej” Jakubem Rużyłłą, nie znajdziemy ich wcale w wypowiedziach Jakuba, tylko u rozmawiającej z nim dziennikarki Aleksandry Szyłło (Szyłło-Rużyłło, cóż za arystokratyczny meeting), która kończy rozbrajająco: „Kiedy tak rozmawiamy, cały czas mam w tyle głowy pytanie: jak to możliwe, że nic nie wiemy o tym świecie poza tym, że hip-hop istnieje, że jest dziwny i że słuchają go dzieciaki?”. Odpowiedź jest prosta – trzeba stawiać mniej tez, więcej pytać i słuchać tego, co mówi gość, a nie tylko czekać na to, co chce się usłyszeć.

 

Na wywiad w Wyborczej zareagował  portal wpolityce.pl i Łukasz „Mam wielu kolegów, którzy pracując w korporacjach czy bankach wciąż w samochodzie słuchają chłopaków z Molesty”  Adamski: „Czy to rodzinne wychowanie powoduje, że idole blokowisk coraz częściej rymują o tradycyjnych wartościach? Czy lektura historycznych książek, albo przeżycia, które przewartościowały ich świat? W żadnym razie! Według rozmówcy „GW” wszystkiemu winien jest… Antoni Macierewicz i jego proste diagnozy! (…) Oczywiście <badacz kultury hip-hopowej> podskórnie sugeruje, że polska młodzież z blokowisk to ludzie niedojrzali, by nie powiedzieć głupawi” – grzmi dziennikarz. Gdyby zamiast ironizować w temacie badacza z magistrem Adamski raczył sprawdzić, że Rużyłło to Muflon, mistrz freestyle’u, radiowiec, dziennikarz i raper, być może wiedziałby, że do młodzieży z bloków jest Jakubowi trochę bliżej. Ale czego my wymagamy, skoro autor nie umie właściwie zapisać jego nazwiska? Grunt, że „serce ogromnej części młodych ludzi bije z dala od ikon salonowych mediów, które na siłę budują wizerunek <nowoczesnego> i oderwanego od tradycji społeczeństwa”.

{sklep-cgm}

„Polski hip-hop, choć zwykle jest szczery i bezkompromisowy, nie wytyka nosa poza własne – dosłownie rozumiane – podwórko. Nie mamy naszego odpowiednika zespołu, który biłby we władzę jak w bęben, a mikrofon traktował jak  kałasznikowa, do czego już lata temu zachęcał Subcomandante Marcos. Nie mieliśmy – należałoby raczej powiedzieć, oglądając najnowszy klip Piha, naszego Artysty Roku 2013. <Śmierć i podatki> to bodajże najbardziej bezkompromisowy protest song, jaki po zmianie systemu nagrał którykolwiek polski twórca, mający więcej fanów, niż zmieści się w największym nawet squacie”wyrokuje  w marcowym Aktiviście, naczelny polski piholog (a właściwie pihofil) ostatnich miesięcy – Filip Kalinowski. „Prawicowym mediom nie ufam równie mocno jak lewicowym, centrowym czy wszelkim innym, a przed Pihem ściągam kaptur z głowy i biję brawo za odwagę i zacięcie, którego w czasach obojętności i nikłego zaangażowania próżno szukać nawet z reflektorem” – dodaje. Hmm, gdyby Kalinowski wyłączył reflektor mógłby zauważyć wiele osób od Majkela do Medium/Tau, od Wyraza po Kamela i KęKę. Zresztą właśnie chwalił RH- za upragnione antysystemowe treści. Może więc tylko przemilczał na potrzeby laudacji?

Wspominanym KęKę zachwyca się  Gofrey z wyszlo.com. „Jeśli rap to w założeniu muzyka bloków i bezkompromisowa relacja minutowa z życia pokolenia zawieszonego między młodzieńczymi odpałami i absolutnie dorosłymi obowiązkami – KęKę i jego płyta <Takie rzeczy> to kanon. Wzór. Definicja. KęKę trafia tam, gdzie do tej pory w rapie spoglądało się rzadziej. Wraca na bloki, które nie wyglądają już tak jak dziesięć lat temu. Wraca na bloki, ale nie jest to kolejna historia o trawie i policji, ani tym bardziej o biedzie. Dziś te same bloki zamieszkują wykolejeńcy, których stać na wódkę, szampan i wjazd do klubów, ale nie stać na stały związek”. Recenzje pozabranżowe najlepiej oceniać po tym, ile razy pada w nich słowo „blok”. Tu w krótkim fragmencie aż cztery razy. Znaczy dobra. No i świetnie dowiedzieć się, że na bloki w rapie spoglądało się do tej pory rzadziej.

Interia typuje  „13 asów polskiego rapu na 2014 rok”. Jednym z nich jest gorący adwersarz DJ-a Adamusa, specjalista od dance’owych hitów w 10 minut Robert M. „Robert M, wchodząc w hiphopowy projekt, postawił sobie chyba za cel potwierdzenie starego przysłowia, że „muzyka łączy pokolenia” i zapowiada kooperacje, które już po samej trackliście wyglądają bombowo. Onar i Jan Borysewicz? VNM i Krzysztof Cugowski? Peja i Lady Pank? Mieszanka rapu z legendami polskiego rocka intryguje, a popularność Roberta aka Rozbójnika dodatkowo napędza całość (…)” – pisze Mateusz Natali. O ile na hip-hopie zna się jak mało kto, to na materiałach wybuchowych chyba nie najlepiej.

„Dorota Masłowska? A może MC Doris? Metalowa dziewczynka? Córka Rydzyka? Mister D? Trudno ustalić kim jest, zwłaszcza gdy co chwila wychodzi zza parawanu w nowej bluzce, raz różowej, raz czarnej, ale zawsze w tych samych srebrnych spodenkach. Przegląda się w lustrze, poprawia kitkę i mówi:  – Wszystko dla rapu, zawsze na rapie w ostrym rapie” –  tak zaczyna swój newsweekowy tekst Sebastian Łupak. Wszystko dlatego, że autorka „Wojny Polsko-Ruskiej” wyraża się teraz muzyką, poniekąd miejską. Gdy środowisko Galerii Raster bierze się za „niziny muzyczne”, zabawa zawsze jest wyborna. Szampany strzelają do wewnątrz.

„ALE DEBILE !! jak już robią debilny kawałek, o czymś o czym mógłby nagrać każdy w tych czasach, to mogliby to zrobić jakoś błyskotliwie a nie marnują temat największego wodza tych czasów na taki chłam”napisał  na profilu fb Popkillera, pod linkiem do  firmowanego przez SB Maffiję utworu „Vladimir Putin” użytkownik Jam Jest Jan. Zwykle nie cytuję opinii „zwykłego słuchacza”, ale o ile brak szacunku dla artystów nie jest niczym nowym, to jednak kult wodzowski nieco mnie zaskoczył.

{program-muzyczny}

Jeszcze chwilę zostaniemy przy słuchaczach, bo jedno z popularniejszych rapowych forów dyskusyjnych, ślizg.eu, doczekało się bezcennego wpisu , w którym udało  się zawrzeć kwintesencję tego internetowego bytu. „Ostatnio przed spaniem tak sobie myślałem troche. I doszedłem do wniosku, że jeśli miałbym taką moc, taką kurewską, że mógłbym zrobić co chcę, z kim chce, to chyba spierdoliłbym Junesowi życie (no offence). Zrobiłbym mu coś takiego, żeby później znowu mógł nienawidzić ludzi i o tym nawijać (…)”  – pisze użytkownik malkontent. Poniekąd już osiągnął sukces,. Junes będzie teraz zajętym człowiekiem, musi pochować wszystkie czarodziejskie lampy i złote rybki.

Profil RapBeka  w krótkiej historii z morałem traktującym o sile kultury osobistej: „Stoję sobie pod sklepem nocnym, przede mną grupka 5-6 ludzi w wieku >20 lat, coś tam podchmieleni świrują do pani w okienku nie przestając się przy tym super bawić do rytmu z telefonu. W pewnym momencie typ stanął przede mną i rapował wersy Magika z „Jesteś Bogiem”. Naprawdę. Nie wiedziałem co zrobić. Po czwartym wersie poprosiłem ładnie, żeby przestał. Przestał. To tyle. Dziękuję”.

 

„Na albumie znajdziemy przemyślenia egzystencjalne dotyczące przemijania, śmierci i radzenia sobie z bólem istnienia, relację z tworzenia muzyki, bystre obserwacje trudnego czasami w zrozumieniu piękna świata, wstrząsające wyobrażenia na temat możliwej rewolucji społecznej” – czyżby Paulo Coelho rozpoczął muzyczną karierę? Nie, to o naszym własnym Porku Poresie Porkinsonie. Tyle się w branży dzieje, że Glamrap postanowił podsumować rok 2013 w marcu , komplementując m.in. „Psychoterapy”, określone tu „muzyczne arcydzieło stworzone przez geniusza rapu”. „Pork przekazuje emocje głosem w sposób elektryzujący. Jednocześnie brak jest tutaj wokalizacji innych niż bardzo subtelnych ze strony rapera – śpiewanych, melodyjnych refrenów, co wychodzi albumowi zdecydowanie na dobre” – pisze Zachariasz Lubowiecki porażony do stopnia nie pozwalającego mu posługiwać się językiem polskim.

 

Hiphopwpolsce.blogspot.com też trochę z tyłu, jeszcze na świątecznym rauszu czy może w cieniu krzywej lachy. „Oczywistym jest fakt, że w tym duecie to Święty Mikołaj daje bity. No, poza remiksem od Roux Spana. Zatem to tylko cztery podkłady, utrzymane w tradycyjnym dla Mikołaja stylu – bo temu brakuje tylko grubego brzucha, wielkiego wora z bitami i krzywej lachy: wygląda na to, że Święty Mikołaj bardzo wziął sobie do serca ksywę, bo trzy miesiące po świętach dostaliśmy od niego wspaniałe, pełne jazzu, swingu i soulu kawałki i poczułem sie jak bachorek pod choinką”pisze  autor rozczulająco o „Wielkim powrocie” Temzkiego.

Na koniec powiew świata, jedno zdanie z recenzji nowej płyty Ricka Rossa, za sprawą przeszłości więziennego funkcjonariusza określanego również jako officer Ricky. „Tak, Ross miał rację – <ulica pokocha ten album>”wyrokuje  na T-Mobile Music Tomek Doksa. Czy cała ulica to trudno powiedzieć, ale krawężniki na pewno.

 

 

Polecane