Peja nie byłby sobą gdyby na koniec nie dorzucił czegoś pobudzającego (wraz z nieodzownym uśmiechem): „A że w internecie nic nie ginie screen z postem przez kilka dni będzie na topie a sieciowi koniobijcy, frustraci, anty fani i inne tałatajstwo wszelakiej maści będzie miało swoje 5 minut:-)”. W odpowiedzi zamruczał Glamrap: „Ryszardzie nie zapominaj, że 90 % twoich fanów to właśnie Ci sieciowi koniobijcy”.
Gorąco zrobiło się wokół Palucha, który w swoim nowym klipie łapie chillout w poznańskiej palmiarni i podśpiewuje. Od razu wyciągnięto mu wers z utworu „Wiarygodność”: „zmienia się co album, mówi, że to progres, rok temu był z ulicy, dzisiaj śpiewa jak Beyonce”. Paluch zapoznał się z komentarzami i wystosował oświadczenie: „Materiał z Carsonem jest ogólnie jednym wielkim eksperymentem bo jest utrzymany w klimacie trapowym i liryka oraz sposób nawijki nie mogą być kurwa takie jak w numerach klasycznych. Nie oznacza to że album nie będzie miał treści z których byłem znany wcześniej. Będzie ich bardzo dużo i myślę że kolejne single Wam to wyjaśnią. <Made In Heaven> to materiał nowoczesny z przewagą mocnych bitów ale jest na nim kilka kawałków do odpłynięcia przy dobrym skunie i alkoholu takich jak <Daleko Stąd>. Jeśli tego nie kumasz to nie wracaj do tego numeru. Pozdrawiam wszystkich z bólem odbytu i tych którzy potrafią wyrazić swoje zdanie w normalny sposób. Mózg został rozjebany u niektórych i są w szoku, to dobrze”. Mniejsza już o to jak wspaniale komponuje się „ból odbytu” i „wyrazić w normalny sposób” jednym zdaniu. Internet ponowie zacytował Paluchowi Palucha. Tym razem utwór „B.O.R.”: „Inni z eksperymentów się tłumaczą weterani / Boją się o swą dupę, że pojadą po nich fani”. Ciężko być dziś raperem.
„Odpalam nowy singiel Palucha. Pierwszy komentarz z największą ilością like`ów pod spodem. <Zapierdala Knapem lol>, Czy jest coś głupszego od statystycznego słuchacza rodzimego rapu?!” – zapytał Kamel. „Raperzy” – odpowiedział czytelnik. „Biorąc pod uwagę, że w 98% mówimy o tych samych ludziach – zgoda;)” – ripostował gospodarz. Ba Dum Tss! Choć to śmiech przez łzy.
Podczas gdy Paluch „zapierdala Knapem”, sam Kuba Knap promuje poezję na miarę naszych możliwości. Nie, nie w ramach literackiego łańcuszka facebookowego. Obrazek z treścią „Wsadź we mnie penis wtedy docenisz / wsadź mi siura, nie chcę się przytulać”znalazł się na jego fanpage’u. Brzmi jak coś za co można wylecieć z SB Maffiji, prawda? „E, ziomale kombinują takie coś. Uważam, że inicjatywa piękna, choć, jak to powiedział Emil G – to w sumie mój poziom romantyzmu. Sprawdzćie se resztę <Prostej Miłosnej Poezji> na ich fanpejdżu, są hity” – wytłumaczył Knap.
{program-muzyczny}
„Nicki Minaj powinna zmienić branżę” – twierdzi Mi-La, raperka wysublimowana ale zacytowana przez mało wysublimowany Glamrap. Oj tam, większą sensacją byłaby wypowiedzieć kogoś kto uważa, że Mi-La powinna pozostać w swojej. Przepraszam – musiałem. Najwyraźniej mam w sobie coś z Araba.
„2014 rok. Polska. Raperzy odkryli na nowo szesnastki jako zwrotki i szesnastki jako szesnastolatki. Za rok któryś odkryje koło” – ironizuje RapBeka. E tam. Koło już odkryli. Gdzieś muszą sikać. W tojtojach brzydko pachnie, a drzew to lepiej nie wkurwiać.
„Uwaga przekaz!!! Nie pytaj mnie o #hot16challege bo skoro jestem na wakacjach to chyba jest kurwa oczywiste, że nagram jak z nich wrócę. Dzięki za uwagę” – napisał Tede (w międzyczasie nagrał, o czym jednak za tydzień – przyp. MF). „To jesteś pizda, bo nie zmieścisz się w limicie czasowym. Bang” – uczulił go słuchacz. „Masz rację, idę się powiesić na palmie” – odpowiedział Tedunio, w końcu jednak pękł. On albo drzewo.
„Tede to raper z olbrzymim doświadczeniem, jednakże obecne młode pokolenie zaczynało pisanie zwrotek od takich wielokrotnych rymów, systematycznie ulepszając ich jakość, podczas gdy w dziełach Tedego <technika> jest zjawiskiem relatywnie nowym” – objawił Piotr Zdziarstek na Popkillerze. Na miejscu Tedzika poszukałbym jednak tej palmy po drodze rozstrzygając dylemat czy wieszać siebie, czy może jednak recenzenta.
Jakby Piotr chciał podpatrzeć mistrza, to tu sztuka recenzji w trzech odsłonach na przykładzie Tazza z bloga Rap Biznes opisującego krążek Żyta. Po pierwsze – właściwe priorytety. „Medialna hałastra ponownie ogłasza III Wojnę Światową. Zostawmy to i pomówmy o czymś ważnym. Jest Żyto, są <Wiry>, będzie recenzja” – proste. Po drugie, dobrze określony target: „Bezczelny, bezkompromisowy, wulgarny to cechy charakteru, które większość z nas wpisałaby (tia!) po stronie wad na formularzu w Urzędzie Pracy rejestrując się jako bezrobotny” – ja tam już zaklepałem sobie miejsce. Po trzecie – serce na dłoni i nadzieja: „Mam nadzieje, że pomimo mojej choroby lektura recenzji <Wirów> daleka była od grafomanii i dała się przyswoić w ludzkiej formie”.
Polski Hip-Hop o Flincie i mikstejpie „Talent nie istnieje”, godnym szacunku już za brawurowy coming out w tytule. Jak byście nie byli przekonani do rozpoczęcia recenzji na miarę tego u Tazza, to stylowa, obraźliwa apostrofa na dzień dobry zawsze spoko: „Flint, niczym rasowy rapper, wydaje więcej mikstejpów, niż oficjalnych albumów. No i dobrze, bo mikstejpy świadczą raczej o miłości do muzyki – chyba, że puszczasz je w sklepach za grube hajsy, dziffko”.
„LJ Karwel spędził ostatnie miesiące obijając się, ale w końcu wlazł do pokoju i w obecności R.A.U. zapluł sitko wersami o wszystkim i o niczym, a więc o życiu. Noon wziął pieniądze za mastering, ktoś tam – być może Forin, no bo kto inny – za okładkę, więc niedługo będziecie mogli zrobić nam łaskę kradnąc płytę z sieci. Ale spoko, lubimy Karwela dosyć, by nie musiał od nas uciekać jeśli dzieciaki nie posikają się przy tym jak przy Knapie”. Słabo to brzmi, co? Pewno właśnie dlatego Alkopoligamia napisała w mailingu trochę inaczej: „LJ Karwel zakończył prace nad płytą! Raper spędził ostatnie miesiące wraz z doświadczonym realizatorem R.A.U. w studiu Alkopoligamia.com rumieniąc mikrofon wersami o samotności, pijaństwie, frustrującej pracy i seksie. Płyta pobłogosławiona przez Noona i ozdobiona grafiką mistrzów już niedługo zostawi trwały ślad w Waszej psychice. Dla nas ta jesień będzie złota (jeśli nie sprzedażą, to talentem LJ`a)”. No to czekamy w napięciu, jak Wdowa na odejście Theodora.
„Oczywiście chciałbym nauczyć się grać na bałałajce, zgłębiać tradycje plemienia Tutsi i przeczytać każdą książkę o nurcie stylistycznym rokoko, ale niestety nie znajduje chwili, aby się temu poświecić” – przyznała niezwykle jak widać zajęta gwiazda rapu – Skor. „Nie mam parcia na wywiady – robię muzykę i tyle. Jeśli jakiś portal ma ochotę zadać mi jakieś pytania to jeśli znajdę chwile czasu to staram się odpowiedzieć” – wyjaśnił Skor. Szczęśliwie udało znaleźć się w kalendarzu chwilę na rozmowę z tak ważnym dla undergroundowego rapu medium jakim jest Glamrap. Wdzięczne tłumy szaleją. Rokoko cierpliwie czeka z cicha pochlipując.
Ukazał się pierwszy numer szatańskiego magazynu Noise. Polecam, choć nie jest to pozycja dla płochliwych dziewczynek lubiących postękać nad interpunkcją. Skąd ten tytuł w Rapwatch? Po znajomości, jak wszystko. Poza tym Bartosz Cieślak zrecenzował ostatnie (trzymam kciuki za to, żeby rzeczywiście było ostatnie) Death Grips. „(…) to kolejny po zeszłorocznym „Goverment Plates” odjazd od hiphopowego miarowego bitu w kierunku drill’n’bassowych galopad a’la Squarepusher i skrajnej ekspresji wokalnej MC Ride’a, jedynego prawowitego spadkobiercy śp. Ol’ Dirty Bastarda”. No nie, nie. O Dannym Brownie można by jeszcze tak napisać, ale po takim odniesieniu pamięć ODB nie jest wcale święta. Ba, jest nieświęta bardziej niż spoglądający z okładki magazynu Papa Emeritus.
Może ogłoszono jakiś konkurs na to, żeby to co hipsterskie przedstawiać w kontekście Wu-Tang Clanu? A może nowy towar pojawił się na mieście? W każdym razie w nowym Aktiviście Filip Kalinowski preferuje typ recenzji ekstatycznej i uduchowionej, wręcz świetlistej. A na łamy trafia już nie sam ODB, a całe Wu. Dzieje się to przy okazji opisu albumu Shabazz Palaces. „Podobnie jak zaprojektowane przez Wu-Tang Clan 36 komnat, budowle wznoszone przez Shabazz Palaces hołdują zasadom minimalizmu, stylowości i prawdziwości” – pisze recenzent. I dodaje: „Do pałaców antycznego mędrca Shabazza nie mają wstępu zakłamani, fałszywi czy goniący za modą. Warunkiem przestąpienia jego bramy jest otwarty umysł i czyste serce”.
Pozostajemy w świecie muzyki przez duże M. I uczucia przez duże U. „Euforia to stan nienaturalnie dobrego samopoczucia, któremu towarzyszy nieograniczona radość. Stan ten przejawia się czasem w życiu każdego z nas… Raz jego powodem jest miłość, innym razem sukcesy zawodowe, zwycięstwo w jakimś turnieju lub konkursie. Sam kilkukrotnie byłem pod wpływem tego stanu. Zdana matura, koncert B.R.O oraz Ryśka Peji, wakacje spędzone z wyjątkowymi ludźmi, czy też serotonina którą ostatnio regularnie odczuwam” – wyznaje Toman z bloga Inna Strona Rapu. Po czym bez reszty zajmuje go prawie jazzowy niemal artysta i jego kompozycja. „Utwór pochodzi z producenckiej płyty Pawbeats pt. Utopia. Bit w tym utworze to dla mnie mistrzostwo! Uwielbiam Bity tego producenta, zawsze miałem słabość do podkładów z pianinem w tle. Od pierwszego przesłuchania kawałek ten przypadł mi do gustu i muszę przyznać, dawno nie miałem tak długo zajawki na jeden kawałek! Z niecierpliwością czekam na ten album :)” – pisze Toman. I można mieć wrażenie że czeka go jeszcze sporo radości – wraca JedenOsiemL.
Bloger Mateusz Osiak szybko reaguje na newsy, zwłaszcza tak gorące jak zapowiedź świeżego (?) krążka Onara (bez Miusoha, więc nie trzeba będzie wagarować w dniu premiery): „Nowa płyta Onara będzie nazywać się <Autodestrukcja>? Poprzednia powinna mieć taki tytuł”.
Nie, nie. To Pezet powinien tak nazwać nowy album, o ile tylko dylemat czy będzie to „Radio Autodestrukcja” czy może „Muzyka Autodestrukcyjna” by go nie pokonał. Na naszych oczach dzieją się rzeczy wielkie – Pan „jesteś mokra jak Bonaqua” po tym jak dwa tygodnie temu poprosił fanów, żeby „spierdalali”, stał się Charliem Sheenem rapowych fanpage’ów. I trzeba przyznać, że w dobie raperów noszących za swoimi fanami tornistry, po to by ci oddali im swoje drobne na drugie śniadanie, jest to cholernie ożywcze. „Nowe rzeczy się szyją, bedzie sztos, czekacie? Niemiłe komentarze są oczywiście tak samo mile widziane jak moje <spierdalać>” – zachęcał Pezet dyskutantów. „A będzie taka z napisem <wszyscy wypierdalać>” – zapytał internauta. „Tylko na zamówienie i drogo” – usłyszał w odpowiedzi. Pereł jest więcej. „Pezet jesteś mierny Elo” zostało skontrowane „ani trochę się z Tobą nie zgadzam, ale dla zasady mam taką samą opinię na twój temat” (jakby Andrzej Buda ripostę pisał), staropolskie „wypierdalaj” odbito ironicznym „oczywiście, soraweczka, już mnie nie ma, haha”. Pyskaty Pezet z dużą ilością dystansu do siebie? Może być z tego 100 tysięcy fanów mniej. I kilka pięknych nagrań. Warto.
Co zaczęło się w Poznaniu, w Poznaniu się jednak skończy. Suchar Codzienny przedstawił niewinny żarcik nawiązujący do Bonusa BGC. Jedziemy:
„Rzecz dzieje się w przedszkolu, pani przedszkolanka mówi:
– Dzieci narysujcie miejsce w którym mieszkacie.
Dzieci zaczęły rysować.
Rysują, rysują, ale w pewnym momencie pani zauważyła, że mała Kasia rysuje używając tylko czarnej kredki. Zaniepokojona, że dziecko ma problem w domu pyta dziewczynkę.
-Czemu Kasiu rysujesz tylko czarną kredką?
-Bo widzi pani na Łazarskim rejonie nie jest kolorowo”.
Zaśmiane, choć to, że dożyliśmy czasów kiedy najbłyskotliwsze rzeczy związane z rapem znajdziemy na facebookowym profilu prezentującym dowcipy z brodą, to raczej dość ponura diagnoza. Nic to. Do zobaczenia za tydzień.