Rapwatch #24 (30.06 – 06.07)

"Trochę snobizmu nie powoduje, że przytulasz facetów".

2014.07.08

opublikował:


Rapwatch #24 (30.06 – 06.07)

„Tylko nie mówcie, że zabiłem Michaela Jacksona drugi raz” – o to jedno poprosił odbiorców Popek, coverując króla popu, a konkretnie utwór „Dirty Diana” . Niepotrzebna asekuracja, bowiem utwór przypadł ludziom do gustu, swoją aprobatę raczył wyrazić nawet ulubieniec młodych internautów Quebonafide. Nie tylko on zresztą. „Chopin, Moniuszko, Popek!!! Polska jest z Was dumna!!!?” – przyznaje jeden ze słuchaczy komentując pod utworem. „Popek, zrobiłeś hajs, bawisz się muzyką. Dla mnie wzór do naśladowania, a nie powód do bólu dupy, bo 1200 zł co miesiąc na konto, a i żonka urodą nie grzeszy. Popek rób hajs, bengery i chuj. Masz w kraju kibiców, pozdro” – dodaje drugi. To miłe nawet jeśli kibiców w kraju miał ostatnio Iran i Algieria. Można przeczytać jednak również inne opinie: „Panie zmiłuj się nad nami i pokonaj szatana skoro dla młodzieży ten pociachany troglodyta jest wzorem do naśladowania. Panie chroń nas przed szatanem…”.

Spokojnie, nawet szatan, może zwłaszcza on, boi się kraju, gdzie równolegle działa Ryszard Nowak i Tau, występujący wcześniej pod demonicznym pseudonimem Medium. Ten drugi trafił właśnie  na stronę Najgłupsze teksty w polskim rapie z przypisanymi mu wersami „We wsi gadają, że masz bity z Fruity Loopsa/ Mój bit to owoc, a twój brudny burak, z gówna”. Najpopularniejszy komentarz pod obrazkiem: „Zostawcie go, on wierzy w Boga”.

 

Raperem chętnie cytowanym – zwykle w okolicznościach zbliżonych do powyższych  – jest Diox. Dezaprobatę wobec pracy włożonej w wydany nakładem Prosto album składu Potwierdzone Info wyraził niejaki didżej Willy Mąka. Z płyty nagranej przez Dioksa i Tedego wyeliminował bowiem zwrotki tego pierwszego (ba, potrafił wyskreczować jego ksywkę z wokali). Uzyskaną całość nazwał „Poprawione Info” i wrzucił  na Soundcloud. Popisał się również wstępem: „Zamknąć mordy, teraz mówię ja Dj Willy Mąka. Diox tak słabo ciśnie przy Tedziku na <Potwierdzonym Info>, że siadłem i go wyjebałem. Solówka Tedasa na klasycznych biciwach w czasach Rolsona. ELOOO!”. Były nawijki, nie ma nawijek, całość sobie wisi w sieci, do tej pory gdy didżej brał na warsztat nagrane numery zwrotek raczej przybywało, ale co kraj to obyczaj. To najwyraźniej nawiązanie do ponad 40-letniej powojennej tradycji usuwania z tekstów linijek, które komuś się nie podobają. Potrzeba cenzurowania cudzej pracy jest widać w narodzie silna. 

Link do „Poprawionego Info” na swojej tablicy umieścił Theodor, dodając komentarz „Ależ ja się nie mogłem tego doczekać …”. Jeszcze tego samego dnia pojawiło się uzupełnienie: „Dla wszystkich, którzy po poprzednim poście doszukują się drugiego dna w postaci mojego nie lubienia Dioxa. Ja oczywiście drwię lekko i mocniej żenuję słysząc wersy <robimy hip-hop tiptop kurwa rodzynki w cieście> albo <wyglądasz jak filemon a Twoja gadka do kondom>”, ale też nie odmawiam Dioxowi skillsów czy zasług. Dla mnie w przeszłości był bardzo inspirującym i dobrym MC (…)” – napisał Theodor. Cóż dodać? „Wątpię”. Tak nazywał się utwór (Dioksa), który wrzucił na potwierdzenie swoich słów. Czytelnicy byli wyraźnie zawiedzeni, że dwaj raperzy nie wylali na siebie wiadra pomyj i nie pobili się na koncercie. Dorośli raperzy są zbyt nudni.

Wycinanki (inne niż u DJ-a Willy’ego Mąki) nie posłużyły Emenowi, któremu wycofano ze sklepów wydanego w UrbanRec „legala”. Dlaczego? „Powód to naruszenie praw autorskich, blablabla. W skrócie – sampel niewyczyszczony, major się połapał i nie wyrazili zgody na rozpowszechnianie utworu – a za czym idzie – płyt CD”pisze  sam zainteresowany. „Winę biorę na siebie bo zjebałem a) samplując popularny numer b) nie informując wytwórni o samplu. Co prawda bardzo na nieświadomce, bo przez 8 letnią edukacje w UK, muzyczne liceum i kierunek na studiach przywykłem do NORMALNEGO prawa, bo tutaj ludzie raczej nie są 10 lat za Murzynami i ogarniają, że samplowanie to też sztuka a nie KRADZIEŻ. Co prawda rzadko staram się loopować, ale w tym wypadku nie było innej opcji, bo takiego klimatu nie dało się osiągnąć inaczej”. Po pierwsze – to nie pierwsza taka sprawa (by przypomnieć tylko aferę Jeden Osiem L), żeby móc nie martwić się pętlą z popularnego numeru będącego akurat w polskiej ofercie dużego wydawnictwa. Na Ukrainie czy w Maroku by przeszło, ale to jednak trochę bardziej NORMALNE państwo. Po drugie – nie chcę bawić się w Szumlewicza , no ale rób czarną muzykę, studiuj 8 lat w UK i mów „10 lat za Murzynami”. Po trzecie – w info prasowym towarzyszącemu płycie Emen został określony jako „maniak kontroli i perfekcjonista”. Za mocne.

„Ponad dwa lata ciężkiej pracy w studio i zaczynają ukazywać się grube sztosy. Początek roku Radara R3/7 Swordsman, teraz płyty Areczek PRG i Fazi – Czoper… Każdy kto kupił już te płyty to wie, że nie żartujemy” – buńczucznie zapowiada cytowany  przez Glamrap Krzysztof „KNT” Kozak. „Wgniatamy szczerością, techniką, pomysłami i przeżyciami. Myślę, że gdy jednego dnia staniemy obok siebie to będziemy budzić respekt wśród naszych przeciwników” – odgraża się KNT. To budzenie respektu nie będzie łatwe. Wydaje się, że bardzo mocno zasnął.

„Hej! Jestem Werka/Włodek, niedługo skończe 16 lat. Mam niestety tylko 155cm wzrostu i jestem hmm…raczej pulchnawą osobą z okropną mordą… No ale cóż, natury nie zmienisz poszukuje osoby najlepiej płci męskiej do popisania, zawiązania nowej znajomości. Po prostu kogoś kto zaakceptuje mnie taką jaka jestem. Od niedawna słucham punku i metalu. Wcześniej był to niestety rap. Ale na szczęście się to zmieniło” – to post  z samego końca internetu, a więc strony „Szukam metala / metalówki” (nie pytajcie jak tam trafiłem). Jaki z tej bajki morał? Porzucając rap możesz liczyć na wiele, ale nie na to, że wypiękniejesz.

Może być wręcz przeciwnie, bowiem hip-hopowcy zaczynają być atrakcyjni nie tylko dla siebie nawzajem. Przed naprawdę trudnymi decyzjami stanął pewien uczestnik festiwalu Open’er. „Jest po openerowej środzie. Sam nie wiem co było najbardziej pedalskie oraz kogo chciałbym wpuścić do namiotu na rozmowy o muzyce przy Cuba Libre. Zastanawiałem się pomiędzy chłopakami z Foster The People, Jamie xx a Eldo. Wybór padł na ostatniego pana ponieważ tak jak ja lubi white socks”napisał  administrator profilu Muzyka Pedalska. W czwartek wybór był jeszcze trudniejszy: „Długo się wahałem pomiędzy Kubą Sojką, Ment XXL z Rasmentalism a panem z ochrony stojącym przy Beat Stage. Tym razem postawiłem na ładną twarz (przecież nie na wnętrze): Kuba Sojka aka Psi-Acoustic czwartkową dupą Openera”doniósł  autor. Nie wiem czy Eldo należy pogratulować, za to instynkt mi podpowiada, że pomimo przegranej Ment XXL nie odwoływał się od decyzji.

W recenzjach VAIB Magazynu sporo pereł, choć tytuł ewidentnie się rozwija: lider The Roots w poprzednim numerze był podpisany jako Black Tough, teraz to Black Thougth, następnym razem powinno być dobrze. W końcu, skoro „Root’si zawsze zaskakują, a tym bardziej kiedy pozwolą przekroczyć sobie barierę niechlujstwa, która tylko dodaje albumowi smaku” to czemu dziennikarz ma nie przekraczać? Bardziej niepokoi czepianie się pesymizmu HuczuHucza. „Huczu, nawet gdy przedstawia swój plan dnia, który zawiera palenie, picie i granie na konsoli, potrafi zrobić to w smutnej konwencji”wytyka  najwyraźniej pozbawiony empatii autor. A co jeśli Hucz gra w smutne gry, a po alkohol jeździ smutnym autobusem? „Będzie on już zawsze kojarzony z pianinem i damskim wokalem w refrenach” – wyrokuje na koniec recenzent. Skoro tak, to pozostaje raperowi życzyć, by odrodził się jako Norah Jones.

„Nic się nie dzieje bez przyczyny, każde niepowodzenie jest ważnym doświadczeniem i może stymulować zmiany. Z dzisiejszą świadomością, wiele wydarzeń, które powierzchownie można rozumieć jako porażki i coś złego, widzę jako dobre i bardzo adekwatne”. Ładne, prawda? Ale nie napalajcie się, to jednak nie Coelho, tylko Spinache w ramach publikowanego na Popkillerze cyklu „Inna Strona” . Reszta tego co mówi jest ciekawsza. Raper przyznał, że lubi m.in. Pastis, czerwone wino („ulubione szczepy to Syrah i Pinotage”), „Koncerty brandenburskie” Jana Sebastiana Bacha, „Odyseję Kosmiczną” Kubricka i prozę Jorge Bucaya. I doczekał się komentarza od Czytelnika twierdzącego, że „powinien zrobić coming out, by pokazać, że w środowisku raperów też są osoby homo” bowiem „homoseksualistą niewątpliwie jest. Bardzo inteligentnym. Mam nadzieję, że nie jest to odebrane jako inwektywa w jego stronę. Dykcja, flow, wyszukane słownictwo, ubiór, teksty dające do myślenia – wszystko jest perfekt!”. Zupełnie nie interesuje mnie, co Spinache robi w sypialni, ale założenie, że skoro raper wychodzi poza kryminały Cobena, sześciopak Harnasia, zna szczepy inne niż RPK, SGP i ZDP, umie się ubrać oraz wysłowić, to jest gejem jest tak cholernie polskie, że śpiewa rotę, pali tęczę i klaszcze po wylądowaniu jednocześnie. Ej, trochę snobizmu nie powoduje, że przytulasz facetów.

„Co Twoim zdaniem jest na wyższym poziomie – współczesna literatura czy polski rap?”zapytał w wywiadzie Adam Swarcewicz „Polski rap. Jest tam dużo celniejszych spostrzeżeń i ładniejszy język. Poza tym dużo trafniejsza obserwacja życia” – odpowiedział Eldo. Rapwatch ślicznie dziękuję za opinię, informując, że ta sytuacja może się zmienić. Leszek zapowiedział już bowiem opowiadania, i choć przyjdzie na nie poczekać, to na pewno będzie warto. „Jak będą to będą. Nie spieszy mi się. Nie umieram jutro” – przyznał artysta, dziś raper, jutro literat.

{sklep-cgm}

„Brakuje Januszów Korwin-Mikke, z niezmiennym celem i pasją, która nie ulega rozkładowi” – diagnozuje scenę VAIB Magazyn w felietonie „Potrzebni jak tlen” . Spokojnie, Januszów nie brakuje, tylko z Korwin-Mikke trochę gorzej. Ale nie ma co narzekać, bo ON znów tu jest. Przecina ciemność niczym świetlisty bumerang wyrzucony z ręki natchnionego Aborygena: „I oto powrócił. Po kilku latach wewnętrznej tułaczki. Z perspektywy świadomego słuchacza – jest pustelnikiem. Pojawia się raz na jakiś czas, siejąc w głowach wątpliwości, zmuszając do bardziej wnikliwego posłuchania siebie, zrozumienia siebie. Leszek Eldo Kaźmierczak to ktoś kto był, jest i zawsze będzie potrzebny każdej scenie, nie tylko rapowej. Podobnie jest w przypadku sędziwego już Pandereckiego, Roberta Brylewskiego, Wojtka Waglewskiego czy nawet Artura Rojka” – pisze Mariusz Max Ko… yyy, Maciek Tobolko. Kto to jest Panderecki? To taki Penderecki, tylko że mruczy i żuje pędy bambusa? Ale poza tym pomysł mi się podoba – dość uprzywilejowania rapu, Eldo na każdej scenie – metalowy dla szatanistów, plastikowy dla klubowiczów, z cycków i masła dla fanów folku. Coś jak uniwersalny krasnal ogrodowy, tylko na miarę naszych wybujałych duchowych potrzeb.

Czy wiecie, co chciałaby zrobić Marysia Starosta? „Otworzyć przytulisko dla zwierząt, gdzie mogłabym opiekować się zwierzętami, które z jakiegoś powodu nie mogły znaleźć się w schronisku. Na przykład gdy to jest dziki lis albo świnia, krowa”opowiada  Sonii Jatczak i Adamowi Romanowskiemu. I nie chodzi tu wcale o świeże mleko, a złote serce. Być może również walkę z nieufnością partnera. „Bardzo długo czułem się dziwnie w naturalnych miejscach, taka krowa długo była dla mnie bardzo podejrzana” – wyznał Sokół.

Na koniec jeszcze raz Sokół. „Rozczarował mnie polski hip-hop, tym, że najpopularniejszym portalem hip-hopowym w Polsce jest dziś GlamRap. To jest bardzo rozczarowujące, to plotkarstwo i taka pogoń za sensacją, tabloidyzacja tego polskiego hip-hopu (…) – mówi  w wywiadzie dodając, że nasza wirtualna rap-kolorówka „jest jak polskie porno w brązowych skarpetkach z poliestru”. Owszem, tylko, że w porno chodzi chyba przede wszystkim o to, żeby włożyć i wyjąć, a nie o to, co masz na nogach. Z tą myślą zostawiam do przyszłego tygodnia.

Polecane