Rapwatch #18 (19.05 – 25.05)

Kto nie z Rapwatchem, kto nie z Rapwatchem, tego zbije Miuosh i temu zagra Sachiel.

2014.05.27

opublikował:


Rapwatch #18 (19.05 – 25.05)

Gdy czytam takie rzeczy, żałuje, że słowom nie towarzyszą trąby, werble, kurtyna.  „W przerwie w pracy naszła mnie przygnębiająca refleksja. Nasza scena zmieniła się w przedziwną karykaturę zachodniego showbiznesu, w której wszystko obraca się wokół internetowej promocji. Czy ktoś jeszcze słucha rapu na osiedlach? Z kultury b-boys & b-girls, z której wyrosłem przeszliśmy w erę hejterów, by w końcu stać się faperami tępo propsującymi (nie ma takiego słowa!) wszystko co nam się podrzuci na talerz. Nie mam nawet siły i ochoty się na ten temat wywnętrzać. Co gorsze, sam biorę w tym kretynizmie udział. Ponieważ zbliżamy się tu do magicznej granicy 10,000 fanów (nienawidzę tego słowa!) chciałem przygotować coś specjalnego. Myślałem o nowym utworze zapowiadającym album, najlepiej teledysku. Zamiast tego, postanowiłem zamknąć tę stronę w pizdu. Dziękuję Wam za zaangażowanie, dobre słowa i wsparcie. Niebawem się usłyszymy i jestem pewien, że nie będziemy potrzebować do tego celu Facebooka. Pozdrawiam!” –  napisał Wyga, Jan Wyga. Sporo osób polubiło status. Łódzki raper rzeczywiście zamknął profil (dlatego linka nie będzie).  Po czym słuch o nim zaginął.

Stopy stoją na złotym pisaku, morze faluje, zachodzi słońce. Czapka obrócona jest daszkiem do tyłu.  Niby na zdjęciu przy komentarzu  ten sam Miuosh, ale jednak inny. Brał bowiem udział w batalii z Patokalipsą (to ci od Eripe), nie da sobie dmuchać ( w kaszę – przp. Magda Gessler), wie co to podwójne uderzenie #vanDamme . „Aferowiczow od bandy kretynów z Krakowa pozdrawiamy serdecznie! Przyjechali w 8, dostali w mordę od dwóch, niektórzy z nich się za własnymi dziewczynami chowali, a teraz się będą burzyć i nasyłać  swoich malolatow żeby robić syf w internecie… Kowboje z Facebooka. Pierdolimy Was i wszystko co prezentujecie – od zawiści i zazdrości po głuptę . Bądźcie kozakami w swiecie – świat realny i jego <truskul> spuszczą Wam rzeczywisty wpierdol” – napisał katowicki raper. Wyga powinien być zachwycony – nie dość, że Miuosh nie propsował, to jeszcze utarczka miała swoją niewirtualną kulminację.

Jest oczywiście druga strona tej historii. Oddajmy głos Patokalipsie: „Pojechaliśmy do Żor w składzie Delekta, Penx, Zygson z dwóch powodów. Po pierwsze grali tam nasze ziomki czyli ekipa Hipocentrum a po drugie chcieliśmy oglądnąć występ Rugged Mana którym się jaramy. Wiedzieliśmy, że będzie tam Miuosh, ale to nie ma nic do rzeczy. Zbiliśmy piontki z Dwoma Sławami i Zeusem a następnie wpadliśmy na pomysł, żeby zamknąć temat z Miuoshem raz na zawsze” – uch, Ci młodzi raperzy znają się na rzeczy, jeszcze nie powiedzą nic na temat, ale już wiadomo, że są tak fajni, iż ziomkują się się tu ze wszystkim poza językiem polskim, a do tego słuchają dobrej muzyki. No ale do sedna: „Niestety wymiana zdań z panem z Katowic to nie był dobry pomysł, ponieważ z jego strony ograniczała się do : kim wy kurwa jesteście oraz zamknij mordę. Wiec Penx który stał z nim face to face powiedział mu, żeby się tak nie wyrażał do jego ziomka czy coś w tym stylu. Rozmowa trwała jeszcze jakieś 30 sekund i Miuosh wypłacił sztukę Penxie po czym zwinnie wtulił się miedzy stojących za nim ochroniarzami” – piszą krakowiacy. I bardzo mi się podoba, zwłaszcza facet z ekipy o nazwie Patokalipsa, który interweniuje bo ktoś do jego ziomka nieładnie mówi. Chociaż Miuosh „zwinnie wtulający” się w ochroniarza też dobry – katowiczanin ma na tym polu doświadczenie, do Onara przywarł wszak brawurowo.

„Ci kolesie są zerami, wiec czemu bracćich relację pod uwagę?” – zapytał retorycznie Miuosh. Oj, widać, że akurat w Polsce mieliśmy wybory – wpis wyraźnie w tym klimacie. 

„Nadal nie kumam, dlaczego jesteście po stronie kolesia, który jest rudy (Penx – przyp. Twój Fryzjer) . Jebać rudego, dobrze że dostał ” – zaśmiał się użytkownik forum Ślizgu. Oj, widać, że „Born Free” M.I.A. za mało w Polsce oglądane. Wpis wyraźnie w tym klimacie [2]

Tymczasem z dala od małoletnich dysput, w świecie linii lotniczych i reklamy, gdzie słowo „hardcore” znaczy już zupełnie co innego niż kilkanaście lat temu: „Jadę na lotnisko. Mam jak zwykle hardcore. Lecimy z Marysią do Szczecina, stamtąd wynajęta fura do Koszalina, gramy tam dziś koncert i wracamy do Szczecina, gdzie gramy jutro koncert. O 7 rano w sobotę mamy powrotny samolot do Warszawy, o 15 mam prelekcję a`propos nagrodzonej 4 KTRami kampanii reklamowej, w której wziąłem udział, po czym w samochód i wieczorem gramy w Białymstoku. Taki plan na najbliższe 3 dni” – napisał Sokół. Niby fajnie, jednak pomyślcie tylko ile ludzi mógłby w tym czasie pobić Miuosh.

Erudycyjny jak zawsze Jan Błaszczak zaszczycił Tedego recenzją. Tym razem recenzja nie zawiera Reymonta i Gogola jak poprzednie dzieło poświęcone Mesowi, zawiera za to śladowe ilości Schopenhauera, więc jak ktoś ma alergię, to uwaga. „Siedzi w tym niemal tak długo jak Józef Zych w sejmie. W tym czasie usłyszał więcej zarzutów niż Wampir z Bytomia, a jednak wciąż grasuje po bitach. Być może „grassuje” również. Nieważne – grunt, że wyciągnął wnioski. Czyli Tede się zmienił? Ależ skąd! Po prostu nauczył się wytrącać przeciwnikom argumenty z rąk z taką gracją jakby pod poduszką trzymał <Erystykę> Schopenhauera.” – pisze Jan, ale ciekawsze są uwagi bardziej ogólne. „(…) polska scena stała się ostatnio zaklętym kręgiem nieustannie wdzięczących się do siebie raperów, promotorów i dziennikarzy. W efekcie nikt już nie mówi, co jest dobre, a co złe” – no jak to nikt nie mówi, jak Jan mówi.  „Oczywiście już teraz widać pierwsze rezultaty takiego podejścia: VNM zgodził się dać tylko trzy wywiady skumplowanym dziennikarzom – nie było dyskusji, nie było trudnych pytań, a <ProPejn> i tak dotarło do trzeciego miejsca listy OLiS”  – jak rozumiem Jan cierpi z powodu niedostatecznego skumplowania się z VNM-em, nie dostał wywiadu i trochę nie wiem jak go pocieszyć. Myślę, że L.U.C. albo Robert Piernikowski znaleźliby dla niego czas na męską rozmowę o literaturze czy filozofii.

W szczęśliwym, zgodnym, świecie Wielkiego Joł na pytania odpowiada się pytaniami i skierowaniem do proktologa :  „A po co mamy udostepniać recenzje z ktora sie nie zgadzamy? Na szczęście  mało osób sie z nia zgadza, a jak masz TBD (Trueschoolowy ból dupy – przyp.  Gruby Mielzky)  to juz nie nasz problem”. Recenzja CGM, o recenzji Jana Błaszczaka nawet nie mówiąc, nie została podlinkowana na profilu.

Politolog Na Rapie, na fali rdzennie polskiego entuzjazmu i euforii związanej z kofeiną dostarczaną przez amerykańskie korporacje zachwyca się szczerością Tedego oraz brzmieniem Sir Micha: „Słucha się głośno, bo bity są piękne, porywające, [wstaw dowolny epitet], jak pierwszy łyk zimnej coca-coli z puszki. Starasz się opanować i przygotować na nadchodzące uderzenie, ale nie jesteś w stanie. Jak powiedziała Królowa Elżbieta nadając tytuł lorda Michałowi Kożuchowskiemu <Officialy, the best music producer. Bitch>”. Wielkie Joł pamiętało o podlinkowaniu recenzji. Być może na forum Ślizgu pierwsi odkrycy zdążyli wyłapać już nieścisłości w wypowiedzi Królowej. 

‪”#‎elliminati‬ – oczyszczenie. ‪#‎kurt_rolson‬ – rozliczenie.” – ekscytuje się własnym haiku Politolog Na Rapie po raz drugi linkując na profilu swoją recenzję. Tak, tak. Czekamy na Elliminati 2 – Proces, i Notes 3 – Wyrok.  Swoją drogą nie wszystko sie Politologowi podobało. „Brakuje mi wiksy!” – stwierdził. Cóż, nie można mieć wszystkiego.

Tede na przykład nie ma zadowalającej go ilości wirtualnej fanów, no bo po co inaczej liczyłby tych Pezeta? „Myślę, że wielu fanów nie jest tam prawdziwych” – skomentował w wywiadzie dla CGM, a przecież o prawdę w rapie chodzi. Pezet odniósł się,  rzecz jasna na swoim profilu: ” Ja być może mam tu sporo <nieprawdziwych fanów>, w sumie w mniejszej lub większej mierze jak każdy, być może ja mam ich więcej, ale to tez jest proste i logiczne, bo jest tu zwyczajnie więcej ludzi (…)  Po prostu nie lubię jak ktoś mnie oczernia. Święty nie jestem, jako takiego marketingu i chęci posiadania pieniędzy się nie wypieram, wręcz przeciwnie ale to co tu jest powiedziane to nieprawda”

„Nagrywając płytę z Pezetem chcieliśmy rozjebać scenę. To nie były jakieś tam kawałeczki kolekcjonowane na dysku: powstał projekt, od razu kontrakt, cele były jasne. I tu nie chodzi o jakiś ego trip. Chodzi o poziom ambicji oraz podnoszenie poprzeczki dla siebie i innych. Może aktualnie hip-hop stał się na tyle zarobkowy, że większość stara się po prostu jakoś zaistnieć i funkcjonować. Nie braliśmy tego pod uwagę – pieniądze były relatywnie śmieszne” – wspomina Noon w wywiadzie, który na Popkillera zrobił z nim Rafał Samborski. Pytanie „Nie myślisz czasami o tym, by zadzwonić do Pezeta i nagrać coś wspólnie jak za dawnych lat? ” zgasił krótkim „Przyznam się, że nie przyszło mi to do głowy.”

Uważajcie na nowych The Roots – wprowadzają pismaków w stany alternatywne.  Sieah w zapowiedzi recenzji (tak, powstają teraz takie rzeczy) ironizuje: „Wypłakać się musicie gdzie indziej, ważny jest progres za wszelką cenę. Tak naprawdę zamierzam tę pierdoloną recenzję pisać jebanymi bukwami, byście zobaczyli, jak bardzo w dupie mam to, co zrobiłem w przeszłości i jak nie zależy mi na własnym dorobku.  Wszystko będzie na białym tle, literki będą różowe i będą się słitaśnie przesuwać z lewa na prawo, będę pisał wierszem klasycznym, a by zwieńczyć me dzieło to na koniec zahasłuję swojego bloga tak, by tylko wybrani mogli na niego wejść. I nikt wtedy nie powie, że stoję w miejscu”. Komentarz czytelnika: „Sieah, jakie to uczucie być jedynym oryginalnym recenzentem kiedy wszyscy polscy <rzetelni> dziennikarze muzyczni piszą <SPOKO BITY, DOBRA NAWIJKA, GOŚCIE DALI RADĘ 4 /5>. Jesteś ewenementem na skalę Polski”

 „Po ostatniej płycie Vienia, na której łączył pokolenia, spodziewałem się raczej, że pójdzie on dalej tym tropem, a tu taka zmyła” – dziwi się recenzent Polskiego Hip-Hopu, duży konkunrent Sieaha w kategorii „ewenement na skalę Polski”. A tu figlarz Vienio nagrał „Etos 2” tak jakby była to kontynuacja „Etosu”. No nie przekręcisz przekręta.

„Od dłuższego czasu propaguję względną trzeźwość. Piszę to absolutnie serio. Jest całkiem spoko” –  napisał  Kuba Knap linkując najnowszy utwór „Zbyt Dziabnięty” 

O geniuszu militarnym Bosskiego Romana ujawnionym właśnie na płycie „Therapya szokowa” donosi Tazz: „Czy Romek faktycznie szokuje? Miejscami zdecydowanie. Otóż raper potrafi wypierdolić serię z kałacha w powietrze, by po chwili oddać kilka precyzyjnych strzałów z procy”.

Coming out tygodnia. Użytkowniczka Wilczyca na Popkillerze: „Mam 23 lata, jestem kobietą, inteligentną i dojrzałą. A mimo to słucham Hucza” 

Prosto z Onetu, hip-hopolo v 2.0, czyli o tym, że raper powinien być mądry, prawdziwy, z pipidówki i wywoływac u Roguca ochotę.    „W dogrywce, ścisłej walce o pierwsze miejsce w „Must Be The Music”, spotkali się Sachiel oraz Dharni i K-Leah. Program wygrała hip-hopowa grupa Sachiel z Krzeszowa. Zespół istnieje od roku. Stworzyli go Piotr Bieryt (Ner), Krystian Krok (Czaru) i Anna Bieryt (Ana). – To największa niespodzianka programu. Są z małej miejscowości i wszystko jest dla nich trudniejsze. Dla mnie pierwsze miejsce to są oni – oznajmiła Kora po finałowym występie Sachiel” – taka wypowiedź może wywołać raka.  „- Jak jesteście na scenie, to mam ochotę walczyć o swoje marzenia – powiedział o Sachiel, Piotr Rogucki.” – a ta wpędzić w komę. ” – Mamy godnych finalistów. Jesteście mądrzy i prawdziwi.Bardzo się cieszę, że jesteście w finale – powiedziała Elżbieta Zapendowska” – tu ręce opadły mi tak bardzo, że nie byłem w stanie cisnąć sucharem.

Złe informacje rozchodzą się szybko. Ten news podany za Popkillerem „<Rozpoczęto prace nad filmem Blokersi 2> – napisał Hirek Wrona na Twitterze, zdradzając także, że reżyserią ponownie zajmie się Latkowski. Pozostaje czekać na dalsze informacje” – czytam na serwisie. Nie, nie pozostaje umrzeć.  Chociaż nie, jestem ciekaw czy utwór „Mały chuj w dziąśle czyni ciebie cwelem”, nowość na koncertowej rozpisce Pei znajdzie się na ścieżce dźwiękowej tego dzieła. 

Polecane