Choć nie do końca zgadzamy się ze wszystkimi poglądami reprezentowanymi przez Maćka Dziedzica w poniższym tekście, to sami poprosiliśmy o zgodę na jego przedruk. Dlaczego? Już wyjaśniamy…
CGM.pl od ponad dekady prezentuje bardzo różne gatunki muzyczne, od metalu po hip-hop. Jeździmy na Sopot Jazz Festival i Jarocin. Świetnie czujemy się tak na Przystanku Woodstock jak i na Pozytywnych Wibracjach. Równolegle staramy się pokazać pełen obraz każdego zjawiska muzycznego w kraju.
Dlatego też na naszych łamach mogliście zobaczyć wywiady z np.: Nergalem, Michałem Urbaniakiem, Dodą, Grubsonem (i ponad 400 innych). Dlatego też robiąc głośny wywiad z jednym z warszawskich raperów natychmiast pojechaliśmy do Poznania dając szansę zaprezentowania swojego zdania innemu raperowi. Bez żadnej cenzury. Z tych samych powodów zapraszaliśmy i zapraszać będziemy artystów tak różnych jak Jędker czy Mela Koteluk, Stachurski i Julia Marcell. Dlatego też w przyszłym tygodniu umówieni jesteśmy z PK, choć będzie to zupełnie inny wywiad, niż te, do których was przyzwyczailiśmy. Bo choć każdy w redakcji ma swoje zdanie, to celem CGM.pl jest pokazanie możliwie pełnego obrazu.
A teraz zapraszamy do lektury świetnego tekstu Maćka Dziedzica.
Redakcja.
{mass}
Boom na hiphop trwa. Media promują rapujących bliźniaków, zapraszają raperów oraz producentów, zapoznają szerszą publikę z nową odsłoną rapu. I w tym wszystkim jest tylko jeden problem, który jest na siłę wpychany w hiphopowe środowisko, chociaż to absolutnie się do niego nie przyznaje.
Słuchacze hihopu nie lubią tradycyjncyh mediów. Starsi pamiętają co stało się kiedyś, a młodsi powielają ich opinię. Efekt? Polski hiphop wykształcił swoje odpowiedniki – fakt, przeciwko nim można wytoczyć bardzo trafne i krytyczne argumenty, ale prawda jest taka, że przed Facbookiem i YouTube to one były głównym źródłem informacji o nowych płytach i wydarzeniach.
Po „Jesteś Bogiem” wybuchł kolejny boom na rap. Muzyką, ba, całą kulturą zainteresowały się ogólnopolskie media. Jeszcze przed filmem mocną pozycję marketingową zyskał Pezet, czego efektem jest współpraca z kilkoma znaczącymi w Polsce markami. Potem przyszedł sukces Donatana, który pewnie zmierza ku diamentowej płycie i coraz częściej pojawia się w ogólnopolskich mediach.
Peja i DJ Decks niedawno zostali ambasadorami marki „Beats by Dre”, prasa opublikowała kilka mniej lub bardziej ciekawych artykułów z raperami, którym zdarzyło się wylądować nawet na okładce (Peja, nr 49 „Przekroju”, artykuł „Wyjście z bloków” Andrzeja Cały i ranking Jakuba Żulczyka). Kuba Wojewódzki po słabym programie, w którym gościł Rahima i Fokusa, zaprosił Pezeta, Peję i Donatana, przeprowadzając z nimi dość ciekawe rozmowy i na pewno trafił nie tylko do szerszej opinii, lecz także do środowiska hiphopowego.
Coraz wyraźniej widoczny jest niestety trend znany starszym słuchaczom sprzed dekady. Trend, który przywołuje tamto widmo ośmieszania polskiego hiphopu. I najbardziej wyrazistym przykładem tego błędnego podejścia jakie obecnie prezentują ogólnopolskie media jest promocja Piotra PK (PiKeja) Kukulskiego jako rapera, człowieka reprezentującego polski hiphop.
Gość ma nazwisko. I kontakty w mediach. I to właściwie tyle. Nie jest akceptowany przez polskie środowisko hiphopowe, nigdy nie był i nigdy nie będzie. Wy, dziennikarze, prezenterzy, producenci programów – na siłę próbujcie wcisnąć nam, środowisku hiphopowemu oraz swoim widzom, że PiKej jest kimś z nas. Zdissowany ostatnio przez Kukulskiego Tede mówi jasno:
„Piotr Kukulski znany jako PIKEJ nie był, nie jest i nigdy nie będzie raperem. W środowisku nikt nie traktuje go w kategorii rapera, a jedynie jako obiekt kpin. I to już się raczej nie zmieni”
W dobie coraz większej popularności Internetu, w którym gromadzi się aktywność, poglądy i zainteresowania młodych ludzi, Wy zamiast o nich walczyć, staracie się znów wykorzystać maksymalnie koniunkturę wciskając jakiegoś modela. Fakt, że podążacie za tym co modne jest jasny i zrozumiały. Jednak obecnymi działaniami nie przyciągniecie do siebie widowni, od której zależna jest Wasza przyszłość.
Te „gimbusy, szczeniaki, małolaty” (oraz dużo starsi od nich słuchacze) będą decydowały czy chcą Was oglądać i przez to zadowalać reklamodawców, czyli jedno z Waszych źródeł utrzymania – jeżeli nie przedstawicie naprawdę interesującej dla nich alternatywy, czegoś czego nie znajdą na profilach swoich idoli albo na YouTube, to przestaniecie dla nich istnieć.
Robiąc z Kukulskiego reprezentanta hiphopu zakłamujecie w wygodny dla siebie sposób obraz tej muzyki, kultury, SPOŁECZNOŚCI.
Efekty zobaczycie za parę lat. Młodzi ludzie, skupieni wokół muzyki nie potrzebują już telewizji. Mają Internet. Dzisiaj to Wy musicie się o nich starać, nie oni o Was. O ten aspekt zahacza Bartosz Ciesielski, prowadzący bloga Politolog na Rapie:
Telewizje śniadaniowe robią promocję Kukulskiemu nie dlatego, że jest raperem, tylko z powodu jego nazwiska. Parafrazjując Rytmusa: w hip-hopie jak nigdzie indziej nie ma talentu na pieniądze. Najpierw jest talent, potem są pieniądze. Media, które dziś przychodzą na kolanach do raperów powinny być ostrożne, bo sytuacja sprzed dekady już się nie powtórzy. Jeżeli pójdą drogą, którą sygnuje twarz PiKeja, to zagwarantują sobie ośmieszenie i bycie na cenzurowanym wśród słuchaczy najpopularniejszego gatunku muzycznego w tym kraju. Kukulski nie przeklnie, nie wda się w pyskówkę, nigdy nie zaskoczy producentów. Jego wytresowanie idealnie nadaje się jako dodatek do porannej kawy i bułki z masłem.
Czy to właśnie Pikej, człowiek znikąd, który absolutnie nie jest dla młodych żadnym autorytetem, który nie jest w stanie wykreować opinii, ani namówić nikogo do decyzji zakupowych z grupy młodych osób, jest Waszą odpowiedzią? Czy to on ma skłonić tę grupę docelową do tego, by zaczęli Was oglądać? Jeśli tak, to radzę przejść się do okulisty, bo jesteście po prostu ślepi.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że znów ignorujecie specyfikę hiphopu. Nie rozeznajecie zasad, zachowań tego targetu. Odpowiednie zainteresowanie rapem mogłoby stymulować rozwój tej kultury, co pozytywnie odbiłoby się także na Waszych statystykach – ale zdaje się, że z jakiegoś powodu Was to nie interesuje.
Nie mogę też nie zgodzić się z Hukosem:
„Nazywanie Piotra Kukulskiego raperem w publicznych mediach to trochę jakby nazywać prostytutkę „relaksacyjną terapeutką”. Niby wszystko się zgadza, bo w końcu Pikej „rapuje”, jednak różnica jest zasadnicza. Doceniam humorystyczny walor jego twórczości, bo w końcu od zawsze media potrzebowały idiotów, czy dziwadeł w stylu baby z brodą rodem z oboźnego cyrku osobliwości, jednak przedstawianie tego osobnika jako rapera wypacza prawdziwy wizerunek kultury hip-hop w oczach niezorientowanych głębiej w tym temacie, tak zwanych szarych zjadaczy chleba.”
Obecna sytuacja i sama postać Kukulskiego wzbudza śmiech. To środowisko śmieje się z niego, z jego twórczości. I z Was. Nie dlatego, że koleś próbuje znaleźć swoją drogę – ale dlatego, że w sposób jaki to robi nigdy nie sprawi, że znajdzie uznanie w polskim hiphopie. I Wy, promując go jako rapera, osobę ze środowiska, z którym nie ma nic wspólnego, ośmieszacie w oczach społeczności także siebie. Tu nikt nie przyjmie Was z otwartymi rękoma. Jeśli Ty czegoś nie zrobisz dla kultury, dla muzyki, nie pokażesz, że jesteś coś wart – wyśmieją Cię. Szczeciński raper, Sobota, również postrzega PiKeja jako powód do śmiechu:
„Jego twórczość jest zabawna i rozweselająca. Jeśli ktoś chce mówić, że to hip hop, czy rap to głosi nieprawdę. Ja nie mam nic do samej postaci, człowiek ten poprawia mi humor tak jak Jędker, bo jeśli czuję się źle, to czytam jego wypowiedzi lub oglądam wywiad z Jędkerem i od razu zaśmiewam się do łez. Czekam na ich kooperację. Promowanie tego jako rap to naprawdę świetny dowcip, ubawiłem się przednio. Z góry dziękuję wszystkim zaangażowanym za poprawianie mi nastroju.”
Ludzie mediów – ogarnijcie się. Zacznijcie myśleć, sprawdzać informację, radzić się. W Warszawie jest kilka wytwórni – czy tak trudno Wam zadzwonić do którejś z nich, poprosić o komentarz lub informację? Czy trudno wejść na stronę jakiegokolwiek labelu i zadzwonić lub napisać maila?
Nie zakłamujcie prawdziwego obrazu polskiego hiphopu. Nie mówicie, że Piotr Kukulski reprezentuje rap. Z całym szacunkiem do niego, jako do osoby prywatnej, osobiście mi nieznanej, ale w środowisku hiphopowym, jeśli mówimy o jego twórczości, rozpoznawalności i pozycji na scenie – jest nikim. Promując go jako rapera, w oczach hiphopowej społeczności jesteście tym samym – obiektem śmiechu i kpin.
O Autorze:
Maciej Dziedzic – niegdyś pracownik jednej z polski wytwórni hiphopowych, dzisiaj człowiek mediów społecznościowych, pracujący w jednej z wrocławskich agencji makretingowych. Bloguje w rappr.pl oraz natemat.pl
Powyższy teskt ukazał się na blogu autora w serwisie NaTemat.pl: http://maciejdziedzic.natemat.pl/