wasz.txt: Komercja po polsku

Kolejny wasz tekst w naszym cyklu.

2012.06.13

opublikował:


wasz.txt: Komercja po polsku

Jeśli po przeczytaniu tego tekstu czyjaś duma lub poglądy zostaną urażone… to bardzo dobrze. To chyba jedyna droga do zmiany naszego sposobu myślenia.

Powszechnie znana jest rodzima tendencja do zazdrości. W sytuacjach kryzysowych, jak ta z 10 kwietnia 2010 pokazaliśmy, że potrafimy bywać jednym, spójnym narodem. Właśnie, bywać… Tydzień po tragedii zwykle wracamy do przepychanek typu „kto zawinił” lub „kto bardziej pomógł i w jaki sposób”. Również jako tenże naród nie lubimy, gdy osoba z naszego otoczenia odniesie sukces. Sytuacja w której sąsiad zazdrości drugiemu sąsiadowi kupna nowego samochodu, stała się niemal anegdotą. Jakże jednak prawdziwą.

No dobra, ale co to wszystko ma wspólnego ze sceną muzyczną i komercją? Na to magiczne słowo każdy rodzimy, prawilny muzyk reaguje niechęcią i wstrętem. Dla niego sztuka i biznes powinny stanowić dwa przeciwległe, odpychające się bieguny. W powszechnym „polskim” mniemaniu artysta nie ma prawa zbyt bardzo promować swojej muzyki. Robiąc to staje się Justinem Bieberem. A jeśli jeszcze czerpie z niej materialne korzyści, zostaje ochrzczony „sprzedajną d…”. Muzyk przecież musi ciężko harować w zaciszu i czeluściach własnego studia, a swoją twórczość rozprowadzać na ulicy. Najlepiej za darmo. Żadnego pokazywania się w TV, w końcu sztuka nie ma prawa stać się medialną! Sztuka dla sztuki! To bardzo piękne hasła. Najczęściej głoszone przez undergroundowych krzykaczy, którzy jako pierwsi stają w kolejce do Zaiksu po tantiemy ze sprzedanych płyt… Hipokryzja.

 

Podchodząc do tematu z nieco innej strony. Artyści tworząc nagonkę na komercję sami sobie strzelają w kolano. Jest masa kapel/wykonawców/producentów/wokalistów tworzących bardzo interesującą muzykę, której jednak nie słychać w radiach. Dlaczego? Ponieważ większość z nich zwyczajnie ulega presji. Twórcy boją się udostępnić swoich nagrań wielkim stacjom, bo z ust kolegów z branży od razu padłoby oskarżenie, że się sprzedali. I choć nie jest to jedynym powodem, to w dużej mierze dlatego w mas mediach dobra muzyka nie ma szans zaistnieć. Może jednak nadeszła pora by się przełamać i otworzyć na komercyjne rozgłośnie. Stacje nie mogą i nie chcą puszczać dobrej muzyki, ponieważ nie są nią zasypywane. Poza tym, czy jeśli muzyk pokazuje się w TV to jego teksty stają się gorsze? Czy jeśli artysta, za swoją twórczość bierze wynagrodzenie pieniężne to od razu traci ona na wartości? Na te pytania można odpowiedzieć sobie samemu.

Nie chodzi o to by robić piosenki dla kasy (Republika napisała jedną, ale im to akurat wyszło) ani o to by za wszelką cenę przypodobać się każdemu. Idzie raczej o pewne pójście na przód i otwarcie się na nowości. Polskie podejście do komercji jest zgoła inne niż za oceanem. Ba, inne nawet niż za Odrą. Tam przyjmowanie zaproszeń do programów telewizyjnych nie jest żadnym obciachem. Praktycznie na każdej wielkoformatowej i „komercyjno-telewizyjnej” imprezie poświęconej rozdaniu nagród muzycznych jest kategoria rap/hip hop, co w naszym kraju wydaje się niemożliwe. Na zaistnieniu dobrej muzyki w wielkich komercyjnych mediach skorzystaliby wszyscy: wytwórnie, artyści no i my – zwykli słuchacze.

Więc jako słuchacz i obserwator rynku muzycznego apeluję, krzyczę i proszę – otwórzmy się na świat. Nie zazdrośćmy artystom komercyjnych sukcesów. Wyłammy się spod presji i myślenia schematami, ponieważ to jedyna logiczna droga do przemiany naszego mainstreamowego rynku muzycznego. I naszej mentalności też.

Łukasz Kowalczyk, 23 lata
***

Więcej o wasz.txt znajdziecie pod tym linkiem.

 

 

Polecane