Czy Fender to faktycznie "nowy Springsteen"?
Kiedy na rynku ukazywał się poprzedni album Sama Fendera „Seventeen Going Under”, w uszy natychmiast rzucało się, że muzyk ogromnie dużo czerpie z twórczości The War On Drugs. Dziś lider tej grupy Adam Granduciel jest jednym z producentów „People Watching”, a samo TWOD będzie supportować Sama na wyprzedanych stadionowych koncertach w Londynie i Newcastle. Uczeń przerósł mistrza? Zdecydowanie tak, choć trzeba zaznaczyć, że ów mistrz – w tym przypadku Granduciel – nie obraża się na Fendera, tylko wspiera go, by Sam mógł zajść jeszcze dalej.
5 godzin temu
Nowy krążek wokalistki od piątku w streamingach
1 dzień temu
Energia, pewność, dobre bity, mało kiczu. To epka szefa GUGU.
1 rok temu
Więcej rapu, mniej eksperymentu, ale wciąż dużo pytań.
Wczoraj odbyło się Release Party albumu "Serce"
5 dni temu
Grupy wystąpiły w klubie Tama.
1 miesiąc temu
"Zgłowy Tour" zawitało wczoraj w Warszawie
2 miesiące temu
Jest idea, trochę charyzmy i niezła selekcja bitów. W Pawła z Ursynowa wciąż można wierzyć.
„Degrengolada” nie zszywa się w przekonujący album.
2 lata temu
Kosi ma grubo ponad cztery dychy i nadal jest młodzieńczy. Fachowiec i pasjonat w jednym.
Na mnie możesz polegać, bo za mną już zimny prysznic – rapuje Bugs na „Kłamczuchu”. Święte słowa.
Trzy słowa do Sebastiana: Nie kończ waść. Wstydu nie oszczędziłeś, ostatnio zacząłeś coś pokazywać.
Jeżeli tak ma nieść główny nurt, to nie ma po co płynąć gdziekolwiek indziej.
Najsłabsza rzecz wydana nakładem SBM? Sam szef staje do konkursu z „Newcomerem”.
Recenzujemy „72 Seasons”.
Bo do elektro trzeba dwojga.
7 lat temu
Udany powrót. Na własnych zasadach.
Uszanować i słuchać.
Nie mylmy narcyzmu ze szczerością. Flint recenzuje nową płytę Żabsona.
Czasem trzeba wiele stracić, żeby coś odzyskać. O tym przypomina więcej niż dobre „Memento Mori”
Nie musisz w niego wierzyć, ale możesz być go pewien.
„spokój.” sponsorują trzy słowa – mydło, cukier i autopilot.
Płyta „Pośród hien” to sporo profesjonalizmu i mało niespodzianek
Różnorodny pop, który rzadko zaskakuje, za to prawie zawsze działa.
„W każdym (polskim) domu” to zero zadęcia i sto procent przyjemności.
Janusz Walczuk nie jest jeszcze moim nowym idolem. Ale ma potencjał, by kiedyś nim być.
Współpraca Leny Osińskiej i Steeza numer po numerze.
„Głowa rodziny” to 20 minut szczęśliwego ojca, zdystansowanego rapera i nieszczęśliwego obywatela.
"Dajcie mu żyć" - apeluje w recenzji Marcin Flint.
Słodko-gorzki posmak imponującego wydawnictwa.