foto: mat. pras.
Występując na festiwalach artyści z jednej strony mają okazję zaprezentować się przed dużą publicznością, z drugiej muszą się liczyć z tym, że nie każda stojąca pod sceną osoba jest tam dla nich. Boleśnie przekonali się o tym Royal Blood, którzy „odbili się” od uczestników szkockiego festiwalu Big Weekend.
Występ zespołu nod początku nie robił na widzach wrażenia, więc Mike Kerr na wszelki wypadek postanowił dodatkowo utrudnić sobie zajęcie, obrażając ją.
– Chyba powinienem nas przedstawić, bo widzę, że nikt nas nie zna. Nazywamy się Royal Blood, a to jest muzyka rockowa. Kto lubi muzykę rockową? Dziewięć osób, świetnie – powiedział obrażony muzyk, po czym wskazując na technicznego dodał: – Musimy sami sobie klaskać, bo to było żałosne. Nawet on klaszcze. Jak to świadczy o was?
Niespodzianka dla fanów zgromadzonych na PGE Narodowym.
Przed nami danie główne.
Raper nie może przeboleć braku miejsca na głównej scenie.
"Wosk" to idealny kawałek na wakacje.
Wiemy, z kim będzie rywalizowała Patricia Kazadi.