VNM postanowił skopiować odpowiedź na swojego Facebooka. Oto ona (akapity, grafiki i wideo od redakcji):
„A więc: tytuł płyty napisany po angielsku jest grą słowną opartą na homonimie w ostatnim słowie: Attention: Dreams Coming True / Through. W zależności od tego, które słowo wstawisz na końcu, sny mogą się spełniać bądź przemijać (mam nadzieję, że przeznaczenie okładki jest teraz bardziej klarowne). Płyta jest odzwierciedleniem tego co działo się w moim życiu po wydaniu debiutu i dlatego mocno oscyluje w tematyce, którą narzuca tytuł. E:DKT na pewno jest bardziej osobista, melancholijna i muzycznie spójna niż De Nekst Best, czego nie było słychać po dwóch opublikowanych przeze mnie street singlach, które miały inne przeznaczenie. Ogromna większość pozostałych numerów jest o mnie – obojętnie, czy numer muzycznie jest spokojny, energiczny czy jest typowo singlowym bangerem, jego treść jest mocno związana z tym co działo się w mojej głowie i w moim życiu, zarówno „zawodowym” (brzydka nazwa dla pracy nad muzyką) jak i prywatnym.
Przy oficjalnym debiucie uważałem, że mam jeszcze coś do udowodnienia dlatego De Nekst Best nie miała konkretnej tematyki tylko była kompilacją wielu różniących się od siebie numerów (muzycznie i tematycznie) będącą dowodem na to, że po przejściu do mainstream`u nie zostanę gościem, który będzie kojarzony wyłącznie z jedną stylistyką. Była ona czymś w rodzaju „the best of” podziemnego mnie w oficjalnym wydaniu. W moich oczach udowodniłem to co chciałem, dlatego teraz będę robił taką muzykę, na jaką mam ochotę w danym momencie i pierwszą taką płytą jest właśnie E:DKT, a że 2011 był dla mnie ogromną zmianą, znów, zarówno w życiu „zawodowym” jak i prywatnym, to zrobiłem taką właśnie płytę.
Na pewno lepiej poznacie po niej mój charakter. Na pewno dowiecie się rzeczy, których wcześniej o sobie nie mówiłem. Na pewno znajdziecie w niej dużo emocji. Na pewno (dla niektórych pewnie niestety) usłyszycie tam więcej mojego słabego zawodzenia, bo śpiewaniem tego nazwać nie można i uwierzcie mi, że zdaję sobie z tego sprawę ale to jest również to co w tym momencie chciałem zrobić, a jedną z najważniejszych kości resztek mojego kręgosłupa moralnego jest bycie szczerym z samym sobą.
Niezależnie od tego kto z Was odejdzie ode mnie po tej płycie i obojętnie kto po tej płycie do mnie dołączy, jednego będę pewien – E:DKT jest szczera i nikt mi tego nie zabierze”.
Niespodzianka dla fanów zgromadzonych na PGE Narodowym.
Przed nami danie główne.
Raper nie może przeboleć braku miejsca na głównej scenie.
"Wosk" to idealny kawałek na wakacje.
Wiemy, z kim będzie rywalizowała Patricia Kazadi.