Przypomnijmy, że Aaliyah zginęła w katastrofie lotniczej na Bahamah. Artystka wracała do domu z planu teledysku „Rock The Boat”. Tuż przed startem między ludźmi artystki a pilotem doszło do awantury. Chodziło o fakt, że w małym dwusilnikowym samolocie przekroczono limit masy bagażu o kilkaset funtów (100 funtów to nieco ponad 45 kilogramów). Po katastrofie potwierdzono, że samolot rzeczywiście był przeładowany, co więcej bagaże nie były równomiernie rozłożone, co spowodowało problemy ze sterowaniem. W 2002 roku ogłoszono, że niedoświadczony pilot miał w organizmie kokainę i alkohol.
Prawdziwe rewelacje przynosi teraz książka uznanej dziennikarki Kathy Iandoli „Baby Girl: Better Know As Aaliyah”. Autorka dotarła do Kingsley’a Russella, którego rodzina prowadziła firmę hotelarską i taksówkową w miejscowości, w której kręcono ostatni klip wokalistki. Mężczyzna, który w tamtym czasie miał 13 lat twierdzi, że Aaliyah nie chciała wejść na pokład samolotu, w którym zginęła. Russel twierdzi, że po tym jak piosenkarka odmówiła wejść na pokład, wróciła do samochodu, który przywiózł ja na lotnisko. Podobno skarżyła się na ból głowy i dostała od jednego z członków swojej ekipy tabletkę, która zupełnie ją „odcięła”. Chwilę później nieprzytomna miała zostać wniesiona na pokład feralnego samolotu.
– To nie musiało się wydarzyć. Ona mogłaby być teraz z nami i to jest najsmutniejsze. Nie zasłużyła sobie na taki koniec – powiedziała autorka „Baby Girl: Better Know As Aaliyah”.
Niespodzianka dla fanów zgromadzonych na PGE Narodowym.
Przed nami danie główne.
Raper nie może przeboleć braku miejsca na głównej scenie.
"Wosk" to idealny kawałek na wakacje.
Wiemy, z kim będzie rywalizowała Patricia Kazadi.