fot. mat. pras.
Dziś rano policja znalazła ciało 49-letniego wokalisty The Prodigy Keitha Flinta. Muzyk zmarł w swoim domu w Dunmow w hrabstwie Essex. Funkcjonariusze przybyli na miejsce po otrzymaniu wezwania w związku z „obawami o stan zdrowie mężczyzny”.
Już wstępna ocena sytuacji wykluczyła udział osób trzecich. O przyczynie śmierci poinformował lider The Prodigy Liam Howlett, który napisał na instagramowym profilu zespołu: – Wieści są prawdziwe. Nie mogę uwierzyć, że to mówię, ale nasz brat Keith odebrał sobie życie przez weekend. Jestem wstrząśnięty, zły, zdezorientowany i mam złamane serce… R.I.P.
Po kilku koncertach w styczniu i lutym The Prodigy szykowali się do wiosennej trasy promującej ubiegłoroczny album „No Tourists”. Choć nie ma jeszcze oficjalnego komunikatu, w obliczu tragicznych wydarzeń trasa prawdopodobnie się nie odbędzie. Również przyszłość zespołu stoi pod dużym znakiem zapytania.
Raper nie może przeboleć braku miejsca na głównej scenie.
"Wosk" to idealny kawałek na wakacje.
Wiemy, z kim będzie rywalizowała Patricia Kazadi.
"Z jakiegoś powodu wciąż sprowadzamy deszcz".