fot. mat. pras.
Justin Timberlake wystąpił wczoraj w chicagowskiej hali United Center. To był jego pierwszy koncert od momentu aresztowania za jazdę pod wpływem alkoholu, dlatego oczy i uszy fanów i mediów były szczególnie zwrócone na to wydarzenie. Pewnym było, że artysta odniesie się do wtorkowego incydentu i tak też się stało. Jeśli jednak liczyliście na to, że wokalista okaże skruchę, będziecie rozczarowani.
– Byliśmy razem przez wszystkie wzloty i upadki. To był ciężki tydzień, ale jesteście tutaj, a ja jestem tutaj i nic nie może tego zmienić – powiedział do wiwatującej publiczności Justin, dodając: – Wiem, że czasami trudno mnie kochać, ale wy nadal mnie kochacie, a ja odwzajemniam tę miłość. Bardzo wam dziękuję.
Poruszony reakcją słuchaczy Justin pokłonił się publiczności, otarł łzę i kontynuował występ. Dziś wieczorem artysta ponownie zagra w Chicago. Przed nim jeszcze kilka występów w Stanach, potem krótka przerwa i wyprawa do Europy. 26 i 27 lipca artysta zagra w Tauron Arenie Kraków. Pierwszego z tych dni ma się odbyć jego rozprawa, ale organizator koncertu deklaruje, że nie będzie to żadną przeszkodą.
Raper nie może przeboleć braku miejsca na głównej scenie.
"Wosk" to idealny kawałek na wakacje.
Wiemy, z kim będzie rywalizowała Patricia Kazadi.
"Z jakiegoś powodu wciąż sprowadzamy deszcz".